Statki z... żelazobetonu i obóz pracy przymusowej
-Za ostatnie z większych, współczesnych nam tajemnic Darłowa, można uznać istnienie
tu w czasie drugiej wojny światowej stoczni budującej żelbetowe statki i obóz pracy przymusowej - kończy opowieść Leszek Walkiewicz, autor gotowej do druku książki "Militarne tajemnice Darłowa". -
Lokalizacja stoczni nie była przypadkowa, bo zmodernizowany port miał wiele wolnych nabrzeży i niezagospodarowanych po powierzchni. Najważniejszym atutem była jednak darmowa siła robocza. Stanowili ją
jeńcy rosyjscy i przymusowi robotnicy z wielu krajów Europy.
W roku 1940 i w latach następnych, kiedy zastąpienie stali w Niemczech stało się bardzo pilne, podjęto decyzję o budowie statków z
żelbetonu. Miały one takie zalety, jak np.: stosunkowo łatwa i szybka budowa, niższe koszty budowy oraz dobra żywotność i wielokrotnie niższe koszty konserwacji. Prace przy budowie pierwszego kadłuba
tankowca o nośności 3770 ton i wyporności 6550 ton rozpoczęto w dwa lata później. Teren żelbetowej stoczni i związanego z nią obozu pracy był ogrodzony murem, drutem kolczastym, zasłonięty wydmami i
okryty tajemnicą. Ówcześni mieszkańcy Darłowa prawie nic nie wiedzieli, co się działo za murami stoczni. Szeptano o budowie łodzi podwodnych, nowych typów okrętów, a nawet lotniskowców. Z zestawienia
sporządzonego przez Gerharda Janke wynika, że w Darłowie zbudowano jeden zbiornikowiec i dwa frachtowce.
W dniu 7 marca 1945 roku Armia Czerwona zajęła tereny stoczni statków żelbetowych razem z
poligonem doświadczalnym najcięższej artylerii. Na miejscu znajdowały się wysadzone urządzenia stoczni statków żelbetowych i wytwórni lekkiego betonu, a w dokach znajdowały się dwa rozpoczęte kadłuby. W
roku 1946, prawie w całości wykończony żelbetowy statek, po zdemontowaniu przydatnego wyposażenia od-holowano z portu wewnętrznego w Darłowie na plażę w Bobolinie. Jego kadłub wraz ze stalową nadbudówką
sterczał przez wiele lat na piasku, aż został w latach 70. wysadzony przez saperów.
- Możemy powiedzieć, że pobieżnie znane są losy trzech żelbetowych statków wodowanych w Darłowie - uważa L.
Walkiewicz. - Wrak zbiornikowca znajduje się w Świnoujściu, frachtowiec z plaży w Bobolinie nie istnieje, a trzeci jest zatopiony koło Międzyzdrojów. Problem budowy statków żelbetowych w Darłowie wymaga
dalszych badań i dociekań, podobnie jak i przymusowego obozu pracy i... innych tajemnic miasta.