prof. Jerzy Bieliński, prorektor Uniwersytetu Gdańskiego,
były przewodniczący Rady Nadzorczej Stoczni Gdynia
- Stocznie na pewno mają szanse. Niewiadome jest jednak stanowisko Unii Europejskiej - i trudno je dziś przewidzieć. Gdyby potraktowała ona
pryncypialnie kwestie pomocy publicznej, wówczas byłyby istotne trudności w funkcjonowaniu stoczni, co nie oznacza, że nie miałyby one już szans. Nawet jeśli, biorąc skrajnie, Unia stwierdzi, że pomoc
była przekazana w sposób niezgodny z jej regułami, to działania i konsekwencje tego byłyby rozłożone na lata, bo są procedury związane z renegocjacjami. Tak jest np. w Hiszpanii, gdzie od wielu lat
dyskutuje się zasądzone kwoty, które rząd hiszpański ma zwracać.
Najistotniejsza jest właściwie sytuacja wewnętrzna naszych stoczni. Nie przywiązywałbym więc tak dużej wagi do decyzji Unii, która ma
niby spowodować jakieś dramatyczne sytuacje stoczni w Gdyni, Gdańsku, czy Szczecinie. Unia wyda opinię pod koniec tego lub na początku przyszłego roku, a najważniejsza dla tych stoczni jest chwila obecna
oraz kwestie bieżącego ich funkcjonowania i finansowania. Związane jest to z restrukturyzacją zadłużeń, głównie publicznych -i ten element jest najistotniejszy. Jest teraz kwestią, czy państwo zdecyduje
się na kroki w postaci dokapitalizowania czy też szybsza będzie procedura prywatyzacyjna, a więc czy państwo zdecyduje się na udostępnienie akcji chętnym inwestorom i wyrazi zgodę na prywatyzację. Te dwa
procesy muszą zresztą odbywać się równocześnie. Myślę, że jeśliby była szansa dalszego funkcjonowania, stocznie są w stanie się porozumieć z wierzycielami. Natomiast dylemat dotyczy zobowiązań
publicznoprawnych, czyli starych zaległości wobec ZUS, ubezpieczeń, które nagromadziły się w dużej skali, i tworzą zasadniczy problem. Nawet w przypadku prywatyzacji, problem ten pozostaje dotychczas
niejasny i nierozwiązany. Reasumując, mamy trzy działania: jedno związane z pertraktacjami z Unią, w zakresie uznania pomocy za zgodną z regułami unijnymi, drugie, dotyczy procesu jak najszybszego
pozyskiwania inwestorów, i trzecie - rozmowy ze Skarbem Państwa, odnośnie renegocjacji podstawowego zadłużenia publicznoprawnego.
Sławomir Skrzypiński, dyrektor Związku Pracodawców Forum
Okrętowe
- To czy stocznie mają szansę, zależy od pomyślnego zbiegu kilku czynników. Niewątpliwie, stocznie w dalszym ciągu muszą działać na rzecz zwiększenia efektywności swojej działalności, wyboru
możliwie najtrafniejszego asortymentu produkcji oraz innych działań proefektywnościowych, które spowodowałyby, że koszty produkcji w stosunku do uzyskiwanych przychodów będą się znacząco obniżały. To jest
jeden obszar, dotyczący setek osób, ale napotykający na szereg oporów i zahamowań, związanych chociażby z pogłębiającą się migracją zarobkową pracowników, z faktem, że nie są w stanie sprostać finansowym
oczekiwaniom ludzi - i całym szeregiem innych czynników.
Drugi obszar dotyczy działań administracji państwowej i organów właścicielskich. Należy je przedstawić w świetle stanowiska Komisji
Europejskiej, bo uważam, że nie działa ona restrykcyjnie w stosunku do polskiego przemysłu okrętowego, czy jakiegokolwiek innego europejskiego przemysłu. Śmiem twierdzić, że w specyficzny dla siebie
sposób promuje ten przemysł, uznając jego wagę. Natomiast działa bardzo pragmatycznie w ramach ustalonych przez Parlament Europejski i przez Radę zasad, dbając przede wszystkim o to, aby były jednakowe
warunki konkurencji we wszystkich państwach członkowskich Unii. W związku z tym, sprzeciwia się takiej pomocy publicznej, państwowej, która łamie tego rodzaju zasady. Unia nie jest przeciwna udzielaniu
pomocy publicznej stoczniom, natomiast konsekwentnie stoi na stanowisku, że ma ona służyć sanacji przedsiębiorstwa, znajdującego się w trudnej sytuacji ekonomicznej i potem jego samodzielnej, rynkowej
egzystencji, bez kontynuowania tej pomocy. A więc, wyznaje zasadę: raz i nigdy więcej - przynajmniej w jakimś okresie czasu. Tu dla polskiego przemysłu okrętowego i dla działań administracji państwowej są
szczególnie istotne dwa obszary. Pierwszy dotyczy prywatyzacji stoczni (jest ona uznawana za kierunek, będący w stanie doprowadzić do trwałego, efektywnego, rynkowego działania przedsiębiorstw takich, jak
stocznie), drugi zaś obejmuje kwestie zapewnienia warunków finansowania działalności operacyjnej.
Wiemy, że w odniesieniu do Stoczni Gdynia są inwestorzy skłonni przejąć pakiet kontrolny pod
określonymi warunkami. Głównie chodzi im o to, aby zainwestowany kapitał nie poszedł na spłatę starych długów, tylko na rozwój przedsiębiorstwa. Przypuszczam, że to samo dotyczy Stoczni Gdańsk, chociaż w
niej ten problem finansowy jest relatywnie mniejszy. Jeśli chodzi o drugi obszar, trzeba stwierdzić, że kapitały własne stoczni są zdecydowanie za małe, by finansować budowę statków. Stąd dotychczasowy
system polegał na tym, że zaliczki armatorskie były gwarantowane przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, a wspierane kredytami udzielanymi przez banki, przy poręczeniach Skarbu Państwa. System
ten jest kwestionowany przez Unię. Można powiedzieć, ze jeżeli stocznia uzyskałaby wiarygodnych prywatnych inwestorów, to banki komercyjne zmienią swoje nastawienie, uznając, że ci inwestorzy są
gwarantami, którzy zapewnią stabilność funkcjonowania stoczni i spłatę uzyskanych kredytów czy odpowiednie pokrycie gwarancji. Natomiast, dopóki to się nie stanie, powinien funkcjonować system, który
byłby zgodny z regułami UE, a wymaga to zmiany dotychczasowych zasad finansowania.
Dlatego, odpowiadając na postawione wyżej pytanie, trzeba stwierdzić, że od strony produktowej, posiadanego kapitału
ludzkiego, doświadczenia i zasobów kwalifikacyjnych, nasze stocznie są atrakcyjnym przedmiotem dalszego funkcjonowania rynkowego. Od strony właścicielskiej - możliwości prywatyzacyjne zalezą od działań
administracji państwowej: jeśli będzie ona skłonna doprowadzić do sytuacji, w której zobowiązania stoczni nie będą blokowały wykupu większościowych udziałów czy akcji w stoczniach. Od strony KE zaś -jeśli
przedstawiony program restrukturyzacji, po udzieleniu pomocy publicznej, zapewni trwałą poprawę sytuacji stoczni, a system finansowania operacyjnego będzie im również umożliwiał trwałe
działanie.