Deszczowa pogoda towarzysząca piątkowym uroczystościom otwarcia przejścia granicznego przy międzyzdrojskiej przystani
podkreśliła "przeciwne wiatry", z jakimi zmierzyła się ta inicjatywa.
- Cieszę się, że pomimo wielu opóźnień w formalnych procedurach, molo będzie w końcu spełniać zamierzoną funkcję - powiedział
Alwin Müler, dyrektor niemieckiej firmy Adler-Schiffe, podczas piątkowego, uroczystego otwarcia granicy. - To nie tylko połączenie Polski z Niemcami, ale również Niemiec z Polską. O tym, jak bardzo było
ono potrzebne, może świadczyć zainteresowanie niemieckich turystów naszymi wycieczkami. Każdego dnia morską granicę w Międzyzdrojach przekracza kilkaset osób.
To niemieckiemu armatorowi Adler-Schiffe
zależało najbardziej na otwarciu morskiej granicy. W rozbudowę mola zainwestował prawie 3 mln euro. Liczył, że inwestycja zacznie na siebie pracować. Barierą był brak odpraw granicznych, po którą statki
musiały zawijać do portu w Świnoujściu. Załatwianie formalności na szczeblu rządowym trwało blisko dwa lata.
- Teraz wycieczka do niemieckich kurortów trwa o połowę krócej - podkreśla Alwin Müler.