Polscy i niemieccy strażacy, ratownicy morscy, marynarka wojenna i pracownicy urzędu
morskiego postawieni zostali na nogi po kolizji tankowca na redzie świnoujskiego portu. Jak im wyszła współpraca? To sprawdzić miały ćwiczenia, które odbyły się w ubiegły piątek i sobotę w Świnoujściu.
W ćwiczeniach chodziło nie tylko o współdziałanie morskich i lądowych ratowników oraz ośrodków reagowania kryzysowego, ale także współpracę tego rodzaju służb z dwóch stron polsko-niemieckiej granicy.
Scenariusz manewrów zakładał, że 38 km od Świnoujścia doszło do kolizji tankowca "Alfa" przewożącego ciężki olej z masowcem "Bravo". Skutki zderzenia są groźne - kilku członków załogi wypadło z
burtę, niektórzy są ranni, a z trzech pękniętych zbiorników do morza wycieka olej. W rejon katastrofy skierowane zostały śmigłowiec z Darłowa, statki ratownicze z portów w Świnoujściu, Dziwnowie i
Kołobrzegu, jednostki straży pożarnej, marynarki wojennej, a z niemieckiej strony jednostki morskiej służby ratowniczej, straży pożarnej i służby zwalczania katastrof THW. Z powodu zaangażowania tak wielu
formacji po obu stronach granicy, przeprowadzone w piątek i sobotę działania ratownicze były największymi ćwiczeniami tego rodzaju w naszym województwie.