Polskie służby graniczne i odpowiedzialne ministerstwa starają się wyjaśnić kulisy ataku łotewskiego kutra na dwie
polskie jednostki rybackie z Kołobrzegu i Ustki. Do groźnego incydentu doszło parę dni temu opodal duńskiej wyspy Bornholm.
- Minister Gospodarki Morskiej podszedł do sprawy poważnie, a całą sytuację
uważa za skandaliczną i niedopuszczalną. Zwrócił się też do ministra sprawa zagranicznych z prośbą o wystosowanie noty dyplomatycznej do ambasadorów Republiki Łotewskiej i Królestwa Danii w celu
wyjaśnienia incydentu - informuje Karol Gąbka, rzecznik prasowy ministra Rafała Wiecheckiego.
W MSZ nie udało nam się potwierdzić, czy takie noty złożono. - Jeszcze nie mamy informacji w tej sprawie,
bo rzecznik od dwóch dni jest bardzo zajęty w związku z wizytą ministra spraw zagranicznych Rosji - powiedziano nam w biurze prasowym resortu.
Sprawę stara się wyjaśnić Morski Oddział Straży Granicznej
w Gdańsku. - Do łotewskiej straży granicznej wysłaliśmy prośbę o informację dotyczącą kutra, który napadł na naszych rybaków - informuje Tadeusz Gruchalla. - Jednak otrzymana informacja nie do końca nas
satysfakcjonuje. Wystąpiliśmy więc o bardziej konkretne dane.
Ponieważ zostały złamane konwencje morskie, MOSG zwrócił się także do pograniczników z innych państw bałtyckich o pomoc w zlokalizowaniu
kutra. - Szukamy tej jednostki. Nasze służby i środki techniczne są w gotowości i jeżeli kuter pojawi się na naszych obszarach morskich, będzie monitorowany - mówi Gruchalla.
Morska Straż zwróciła się
także duńskiego centrum koordynacyjnego straży granicznej. - Żądamy wyjaśnień, dlaczego naszym rybakom nieudzielono pomocy - mówi rzecznik.
Tadeusz Gruchalla nie przypomina sobie, aby tak drastyczne
incydenty jak ten koło Bornholmu miały na Bałtyku miejsce. Przypomnijmy, że z relacji polskich rybaków wynika, że łotewski 30-metrowy kuter "Derzube" kilkakrotnie próbował staranować m.in. jednostkę
KOŁ-124, w wyniku czego doszło do kolizji. Szyper trzykrotnie nadawał may day. Wcześniej Łotysze próbowali wejść na pokład kołobrzeskiego statku. Żądali wydania sieci z rybami i dwóch polskich rybaków.
Polakom udało się uwolnić z cum, które rzucili Łotysze, odciąć własne sieci z rybami i uciec do portu Roenne.
Sporne jest miejsce incydentu. Według Duńczyków, zdarzył się na wodach międzynarodowych,
natomiast Polacy twierdzą, że były to wody duńskie. Duńczycy mieli jednak wyjść po kuter z Ustki i pomóc mu wejść do ich portu.