- Ze Świnoujścia wypływa łódź rybacka. Z jej pokładu ludzie krzyczą, wymachują rękami. Kapitan przepływającego
frachtowca zgodnie z procedurami chce im pomóc - tak rozpoczął w sobotę opis prawdopodobnego zdarzenia Sebastian Kalitowski, komandor porucznik rezerwy. Przysłuchiwali się szefowie firm morskich, portu i
urzędu morskiego.
- Tymczasem - kontynuował Kalitowski - jest to zasadzka; ci ludzie zaczynają wchodzić po burtach. To dwaj terroryści, którzy szantażują kapitana, przykładając mu do skroni broń
palną. Ale kapitan zgodnie z ustalonymi procedurami i systemem bezpieczeństwa dyskretnie powiadamia centrum operacyjne firmy za pomocą specjalnego sygnału.
Potem - już w rzeczywistości - wydarzenia
potoczyły się jak w sensacyjnym filmie. W sobotę można je było oglądać z pokładu statku białej floty. Na Odrze pojawiła się szybka łódź typu RIB, a na niej na czarno ubrani antyterroryści. Podpłynęli
do... "Nawigatora XXI" - bo to on był tym teoretycznym frachtowcem. Weszli po drabince sznurowej i wyeliminowali terrorystów.
Abordażem popisali się byli żołnierze jednostek specjalnych z
Security and Counter Terrorism Agency.
Wcześniej jednak, na statku "Ładoga", uczestnicy pokazu wysłuchali wykładu dr. Przemysława Soszyńskiego pt. "Zagrożenia transportu morskiego w porcie i na
morzu". O tym, jakie mogą być skutki zamachu terrorystycznego, mówił natomiast podinspektor Marek Cupryjak, ekspert ds. antyterroryzmu KWP w Szczecinie.
Przypomniano, że i Polska jest na
celowniku terrorystów. Atak może nastąpić też od strony morza - np. w porcie na instalacje z toksycznymi substancjami, a także na morzu - na statek pasażerski czy tankowiec. Coraz częściej asysty
antyterrorystów wymagają też imprezy masowe, np. zloty żaglowców.