Długa i mroźna zima, późne ustąpienie lodów, a potem mało czasu na łowienie, szczególnie cennych gatunków,
przede wszystkim sandacza, który podlega okresowej ochronie. To wszystko wpływa na... zarobki rybaków łowiących na Zalewie Szczecińskim. Jakie są to zarobki? - Nietrudno na to pytanie odpowiedzieć -
kiepskie. Tym bardziej że w akwenie brakuje ryb, na których jeszcze kilka lat temu można było nieźle zarobić. Chodzi tu głównie o węgorza i sandacza.
- Liczyliśmy na to, że po kiepskiej wiośnie i
chudych letnich miesiącach wrzesień będzie dla nas łaskawy. No, bo ile może trwać okres rybnej posuchy? Ale, jak na razie, o rybnych żniwach, nawet krótkoterminowych, nie ma mowy - mówią stepniccy
rybacy.
Okazuje się, że w Zalewie Szczecińskim, brakuje nie tylko cennego węgorza, który stał się absolutną rzadkością, wyjątkowo widywaną w rybackich sieciach, to na dodatek zabrakło sandacza. To
właśnie on potrafił ratować rybacką kieszeń. Trzeci, cenny gatunek, na którym także można było nieźle zarobić, czyli okoń także zawodzi.
- W ostatnich dniach łowimy łącznie około 300 kilogramów okonia
na dobę. Na dwunastu rybaków to niewiele. Gdybyśmy łowili trzy razy więcej to byłoby dobrze - mówi Waldemar Jałukowicz, szef spółki "Rybak" w Stepnicy.
Okazuje się, że jedyną rybą która dopisuje w
ostatnich tygodniach jest... płoć. Ale jej cena jest tak niska, że nawet dobre połowy, nie są w stanie zapewnić dobrych zarobków. Kilogram za złotówkę to już bardzo dużo, ale ostatnio płoć kosztuje
dwadzieścia, trzydzieści groszy mniej.
Co zatem się dzieje, że o "rybnych żniwach" mówi się w tej chwili wyłącznie w czasie przeszłym? Powodów jest zapewne kilka. Być może, tak jak mówią
niektórzy rybacy, zalew jest "przełowiony", o czym świadczy ich zdaniem mała ilość cennych ryb. Nadmierna eksploatacja przez lata zrobiła swoje, tym bardziej że obecny sprzęt połowowy jest bardzo
skuteczny. Wpływ na to mogą mieć także... kormorany, o czym rybacy są absolutnie przekonani. Uważają oni, że wyjadają one każdego dnia przynajmniej kilka ton ryb, a przez miesiące żerowania, od wiosny do
jesieni, czynią prawdziwe spustoszenie. Czy tak jest w istocie? - trudno powiedzieć, ale może jest w tym trochę racji. Jest jeszcze środowisko. Choć ostatnio kondycja Zalewu Szczecińskiego wyraźnie się
poprawiła, to wcale nie znaczy, że lata zatruwania nie miały wpływu na stan zarybienia.
Mimo zezłomowania wielu łodzi rybackich, które dotąd pływały po tym akwenie i odejściu z zawodu wielu rybackich
załóg, ryb ciągle brakuje. Wygląda na to, że na żniwa trzeba będzie jeszcze poczekać...