Działacze Greenpeace domagają się od polskich władz kontroli, czy rosyjski statek nie wwiózł w czwartek do
Świnoujścia ładunku pochodzącego z pirackich połowów. Twierdzą, że jednostka wielokrotnie kłusowała na Morzu Barentsa i trafiła na czarną listę opracowaną przez norweskich urzędników.
Aktywiści
ekologicznej organizacji ostrzegają, że pływający pod rosyjską banderą "Regor" jest jednostką, za którą ciągnie się zła sława. Wraz z kilkoma innymi statkami należącymi do rosyjskiego armatora miał on
przewozić rybę złowioną na Morzu Barentsa poza ewidencją i wyznaczonymi limitami.
- "Regor" znalazł się "czarnej liście" Norweskiej Dyrekcji Rybołówstwa po tym, jak pod gruzińską banderą
prowadził nielegalne połowy na Morzu Barentsa w 2005 roku. Kilkakrotnie przyłapano statek na rozładunku w europejskich portach nielegalnie złowionego dorsza - twierdzi Jacek Winiarski, rzecznik prasowy
Greenpeace Polska.
Dlatego ekolodzy domagają się od polskich władz przeprowadzenia na statku inspekcji, która pozwoli sprawdzić, czy ładunek ryby przywieziony do Świnoujścia pochodzi z legalnego
źródła, a także, czy raport z połowów trafił do odpowiednich służb w Rosji i Norwegii.
- Nie dotkniemy ładunku, dopóki nie otrzymamy od inspekcji: rybołówstwa morskiego i weterynaryjnej potwierdzenia,
że kontrola zakończyła się pozytywnie. To standardowa procedura, gdy zawija do nas statek spoza Unii Europejskiej. Zresztą mamy teraz inną pracę i ewentualny rozładunek zaplanowaliśmy dopiero na
poniedziałek - powiedział Tomasz Woźniak, zastępca prezesa ds. eksploatacyjnych spółki Euro Terminal, która ma obsłużyć rosyjski statek w świnoujskim porcie.
Jego zdaniem, nie jest on jednostką
kłusowniczą, ma unijne certyfikaty, a podobne ładunki są w Euro Terminalu kontrolowane i przeładowywane już drugi rok.