Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Bezpieczeństwo na statku

Kurier Szczeciński, 2006-09-01

W XXI WIEKU mimo ogromnego postępu w konstruowaniu statków, wyposażeniu ich w cały szereg instrumentów nawigacyjnych, radarów, środków łączności, systemów komputerowych i bezpieczeństwa, nadal zdarzają się tragedie. Statki nie powracają do portów, a światowe statystyki żeglugowe odnotowują co roku po kilkanaście i więcej morskich wypadków. Szczecińska Akademia Morska-obok specjalistycznych kierunków studiów prowadzi także Ratownictwo, a absolwenci tej specjalności obok teorii poznają na zajęciach praktycznych m.in. tajniki nurkowania i ratowania tonących, obsługi specjalistycznego sprzętu ratowniczego, posługiwania się urządzeniami zapewniającymi bezpieczeństwo i ratownictwo na statku. Z kolei wszyscy studenci akademii, kobiety i mężczyźni podczas praktyk na statku badawczo-szkoleniowym "Nawigator XXI" uczestniczą w zajęciach alarmowych. Jednym z takich alarmów jest ogłaszany przez kapitana "Alarm opuszczenie statku", po którym wszyscy członkowie załogi zbierają się na pokładzie, zakładają pasy ratunkowe (kapoki) i przygotowują tratwy pneumatyczne do zrzucenia na wodę i zajęcia w nich miejsca. Teoretycznie wydaje się, że jest to proste. Trzeba jednak w jak najkrótszym czasie wybiec na pokład, zabrać ze sobą określone rzeczy, dopiero na górze założyć kapok, zrzucić na wodę tratwy ratunkowe, które wcale nie są lekkie, z dobrych kilku metrów wysokości pokładu skoczyć do wody, dopłynąć do tratwy i wdrapać się do środka. Jeśli do tego wyobrazimy sobie, że na morzu rozszalał się sztorm, a temperatura wody wynosi tylko kilka stopni powyżej zera, to te podstawowe czynności nie są wcale proste. Obserwowaliśmy takie ćwiczenia na "Nawigatorze XXI", prowadzone przez kpt. Zbigniewa Ferlasa, który jest jednocześnie szefem specjalności ratownictwo. Członkowie załóg mają obecnie do dyspozycji ubrania ratunkowe, które przy niskiej temperaturze wody dobrze chronią człowieka przed wyziębieniem, a jednocześnie zapewniają pływalność. Jeśli założymy taki ubiór i zapniemy zamki, to nie dopuszcza on do wnętrza wody, a jednocześnie zapewnia utrzymanie się na powierzchni. Tym samym nie jest już potrzebny pas ratunkowy. Dużym stresem jest skok z pokładu do wody. Tu trzeba pamiętać o właściwym ułożeniu ciała. Z kolei w wodzie musimy jeszcze pokonać kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów do tratwy ratunkowej i wspiąć się do jej wnętrza. Kombinezon ratunkowy wprawdzie chroni przed zimnem i zapewnia pływalność, ale nie ułatwia samego pływania oraz dostania się do tratwy. Wszystkie te czynności trzeba znać i powtarzać ćwiczebne alarmy, aby w tym jednym krytycznym momencie wykonać wszystko jak należy.
 
Andrzej Gedymin
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl