Rozmowa z Elżbietą Plucińską, dyrektor Maritime English Center
- Jedyne w Polsce Maritime English Center
kształcące w zakresie specjalistycznego języka angielskiego ludzi morza powstało niedawno w Szczecinie przy Akademii Morskiej. Jak do tego doszło?
- Powodem powołania tego Centrum do życia była przede
wszystkim chęć zdobycia dydaktycznych materiałów zachodnich, które są nad wyraz drogie, oraz konieczność podnoszenia znajomości języka angielskiego marynarzy i oficerów. Wystąpiliśmy do organizacji
International Maritime Training Trusting, do której wszyscy armatorzy wpłacają pewną kwotę na szkolenie pracowników. Dzięki temu, że dysponuje ona dużymi kwotami, może przekazywać środki na uzasadnione
projekty szkoleniowe. My wystąpiliśmy z projektem powołania takiego centrum, gdyż coraz więcej marynarzy oraz naszych studentów, którzy wracają z morza, chce znać lepiej język angielski. Ponadto wymagania
organizacji międzynarodowych i armatorów znacznie wzrosły w tym zakresie w ciągu ostatnich lat. Projekt złożyliśmy rok temu i otrzymaliśmy grant w wysokości 100 tys. dol.: 35 tys. dolarów było z Akademii,
a 63 pochodziło z IMTT.
- Na jakim etapie jest dziś praca Centrum?
- Przygotowaliśmy dwie sale multimedialne w pełni wyposażone w komputery i projektory wielozadaniowe. Przygotowaliśmy też
specjalistyczne programy do nauczania angielskiego, używanego w sytuacjach zagrożeń, np. przy przewozie ładunków niebezpiecznych: ropy, gazu itp. Jesteśmy przygotowani do prowadzenia rozlicznych testów
językowych jak Marlin's i Seagull, wymaganych przez armatorów. Organizacja tego wszystkiego zajęła nam około pół roku.
- Kto korzysta z waszej oferty?
- Armatorzy (np. PŻM) kierują do nas grupy
10-15 pracowników w celu odbycia kursu. Ponadto słuchacze Studium Doskonalenia Kadr Oficerskich, którzy uważają, że ilość zajęć wyznaczona konwencją jest dla nich niewystarczająca, wykupują zajęcia
indywidualne. Trzecia grupa to pracownicy armatorów oczekujących, by podciągnąć ich z różnych innych języków, np. języka niemieckiego. Jest tym zainteresowana np. Agencja Polarsis, gdyż niemiecki armator
chce zatrudnić naszych oficerów jako kapitanów w swej narodowej flocie. Ale do tego muszą oni znać min. prawo morskie po niemiecku, więc stosowny kurs rozpoczną już w sierpniu. Również w sierpniu na
zlecenie zagranicznego armatora z Isle of Man zostanie zorganizowany kurs dla elektryków w języku angielskim.
Są to kursy nastawione na rejestr językowy w danej dziedzinie. Po zakończeniu wydajemy
certyfikat uznawany przez armatorów w całej Europie. Zależy nam, by kształcenie to było wieloetapowe i każdy po zakończeniu pewnego etapu mógł przyjść w dowolnej chwili i dalej podnosić swoje kwalifikacje
językowe. Możemy zorganizować zajęcia dla osób, które nie mają czasu dokształcać się na lądzie, bo stale pływają, np. nagrywając im odpowiednie lekcje na płytę. Potencjalni odbiorcy to pracownicy
jednostek pływających, ale jesteśmy też gotowi prowadzić Bussines English czy rejestr prawniczy języka.
- Na naszych specjalistów rozmaitych branż stale otwierają się kolejne zachodnie rynki pracy...
- Języków potrzebują dziś wszyscy, zwłaszcza jednak ci, którzy pracują na morzu niezależnie od stanowiska. Tu od zrozumienia i porozumienia się może zależeć życie załogi. Nie ma też mowy o awansie bez
znajomości języków. Obecnie większość naszych absolwentów od razu podejmuje pracę na Zachodzie. Ponadto wielu starszych pracowników osiąga wiek emerytalny, a na ich miejsce przychodzą młodzi, którzy muszą
znać język lepiej i ciągle podnosić jego znajomość, gdyż języki - jak ludzie - żyją, a przez to ulegają zmianie.
Sprowadzenie materiałów dydaktycznych i testujących zakupionych na potrzeby Centrum,
pozwoliło nam wykorzystać je do lepszego i nowocześniejszego kształcenia naszych studentów. Uczelni nie stać na takie zakupy, idące w tysiące dolarów. Taki był nasz zamysł, by materiały przede wszystkim
przeznaczone dla kursantów, były również używane do kształcenia studentów. Wygląda to bardzo obiecująco. Właśnie wystąpiliśmy o drugi grant do tej samej organizacji.
- Jaka jest kadra Centrum?
- W
Centrum pracują koledzy ze Studium Nauki Języków Obcych AM. Ci z ponad 20-letnim stażem mają możliwość pokazania wybitnych umiejętności zawodowych, gdyż jest to poziom bardzo wyśrubowany. Młodzi
pracownicy podciągają natomiast swoje umiejętności, bo tu nie da się wejść na zajęcia "z marszu".
- Jaki jest największy problem w działalności Centrum?
- Zakwaterowanie i czas wolny kursantów.
Pochodzą z różnych krańców Polski. Większość z nich po półrocznym pobycie na morzu schodzi ze statku na trzy miesiące. Ten czas chcieliby spędzić z rodziną, a nie poświęcać nauce. W związku z tym w
przyszłym roku chcemy zorganizować kursy trwające przez weekend po kilka godzin dziennie. Mamy duże możliwości i oprócz normalnych zajęć, możemy zaproponować zajęcia różnego typu w laboratorium językowym
oraz komputerowym. Mogą się one odbyć w trzy-cztery weekendy, gdyż minimum niezbędne do osiągnięcia wymiernych rezultatów językowych to 40 godzin. Tylko zupełnie specjalistyczne kursy dla pracowników na
gazowcach, ropowcach robimy w 15 godzin.
Oprócz wydawanego obecnie certyfikatu, honorowanego przez wszystkich europejskich armatorów, staramy się też o akredytację w International Maritime
Organization, by nasz dyplom był honorowany na całym świecie.
- Dziękuję za rozmowę.