Niedawna wypowiedź premiera Kaczyńskiego i przejęzyczenie z "Gdynią" wskazuje, że decyzja o wyborze miejsca dla gazoportu już
zapadła. I chyba nie należy liczyć na to, że przygotowywane studium na temat optymalnej lokalizacji tej inwestycji coś zmieni. Słowo się rzekło.
Wygląda na to, że kolejny raz politycy i przedsiębiorcy
z Trójmiasta okazali się bardziej skuteczni w docieraniu do rządowych decydentów, a grupa nacisku z Pomorza Zachodniego jest podzielona, słaba, ignorowana. Chyba że premier zapoznał się z wstępnymi
wynikami analiz nt. lokalizacji, a te nie pozostawiły złudzeń?
Decyzja - Świnoujście czy Gdańsk - miała zapaść jesienią, po rzetelnym przeanalizowaniu efektu pracy ekspertów, którzy oceniali wiele
aspektów gazowego biznesu. Tymczasem wypowiedź premiera podważyła w regionie zaufanie do uczciwej publicznej debaty.
Obietnica szefa rządu na pewno uradowała Trójmiasto, bo oznacza kolejny wzrost
prestiżu zespołu tamtejszych portów oraz znaczące ożywienie na rynku inwestycyjnym i pracy. Zapowiedź padła w najlepszym dla PiS momencie -w okresie przedwyborczym. Zapewne więc znacznie podniesie
notowania partii Jarosława Kaczyńskiego w regionie, który uchodzi za matecznik jego konkurenta z PO - Donalda Tuska.
Tylko dlaczego wychodzące z "szuwarów" porty u ujścia Odry kolejny raz mają
tracić dystans do Gdańska i Gdyni?