Utrzymujące się od kilku tygodni upały szkodzą nie tylko uprawom na polach, ale i rybom. Do Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w
Szczecinie trafiają już pierwsze sygnały o śniętych rybach. To oznaka tzw. letniej przyduchy. Eksperci apelują o zachowanie czystości wody. Tylko w ten sposob można ograniczyć śnięcia ryb.
W najgorszej
sytuacji są małe i płytkie zbiorniki. Brak opadów powoduje, że w nich znacznie opada lustro wody. Akweny szybko nagrzały się, a u zwierząt wodnych zwiększyła się przemiana materii i zapotrzebowanie na
pokarm. To spowodowało przyspieszenie rozkładu substancji organicznych i rozwój glonów zabierających tlen. A w takich przypadkach wydziela się toksyczny siarkowodór i azotyny. Eksperci podkreślają, że nie
ma sposobu, aby zmienić tą sytuację. Jedynym wyjściem jest zachowanie czystości wody.
- Areatory (urządzenia natleniające wodę - red.) zdają egzamin tylko w przypadku małych zbiorników. Należałoby ich
postawić setki na większym jeziorze, aby był jakiś efekt. Po prostu należy wstrzymać się z wrzucaniem do wody jakiejkolwiek żywności i pokarmu dla ryb. To wszystko rozkłada się, zabierając tlen-podkreśla
ichtiolog Okręgu PZW w Szczecinie Rafał Pender.
Lepsza sytuacja panuje w stawach, do których można dopuszczać wodę, a co za tym idzie - natleniać zbiornik. Temperatura wody ma duży wpływ także na
żerowanie ryb. Im jest ona cieplejsza, tym mniej tlenu się w niej rozpuszcza. A na takie zmiany wrażliwe są m.in. łososie, pstrągi, troć, sieja, sielawa, szczupak, sandacz, a nawet i węgorz. Dlatego w
upalne dni wędkarze mają małe szanse na ich złowienie. Co innego karpie, leszcze, płocie, czy karasie. Te ciepłolubne ryby lubią żerować w wodzie powyżej 20 stopni Celcjusza i mają mniejsze
zapotrzebowanie na tlen.
Co ciekawe, niekorzystne dla ryb są także letnie burze. Jest to związane z jonizacją powietrza i spadkiem ciśnienia atmosferycznego.