- MOIM zdaniem oraz kontrolujących Grupę Przemysłową nie wyprowadzano z niej żadnego majątku. Nie było wypłat na
rzecz jej akcjonariuszy lub udziałowców - zeznała wczoraj biegła rewident, która zajmowała się księgowością tej spółki. W szczecińskim sądzie toczy się proces byłych członków zarządu Stoczni Szczecińskiej
Porta Holding SA.
Wczoraj zeznania składali kolejni świadkowie, m.in. biegła rewident, która zajmowała się księgowością Grupy Przemysłowej. Zdaniem prokuratury prezesi stoczni mieli pełnić podwójne
role - z jednej strony byli współwłaścicielami tej zależnej od holdingu spółki i zasiadali w jej organach statutowych. Z drugiej, w Porcie Holding piastowali kierownicze stanowiska, będąc na kontraktach
menedżerskich. Podejmowali także działania zmierzające do osiągnięcia przez GP zysku kosztem holdingu i chcieli, aby zobowiązania tej spółki były spłacane ze środków finansowych stoczniowego holdingu.
- Grupa Przemysłowa przed 1999 r. nie prowadziła działalności, czyli np. sprzedaży lub usług Nie osiągała żadnych dochodów. Po 1999 r. zajmowała się obrotem kapitałowym i z tego tytułu uzyskała dochody.
Ale zgodnie z przepisami. Osiągnęła także przychód z tytułu dywidendy od holdingu. Raz ponad milion złotych, a drugi raz ponad 700 tys. zł. Wszystkie pieniądze, które spółka otrzymywała przeznaczano na
bieżącą działalność - mówiła biegła rewident
Dodała, że środki te były także przeznaczane na zakup i sprzedaż akcji oraz udziałów w innych spółkach, np. Porcie Holding, Porcie Petrol, Centromorze,
Porcie Eko Cynk
- Grupa Przemysłowa uzyskiwała dodatnie wyniki finansowe z prowadzonych operacji kapitałowych. Kiedyś były takie, że zapłaciła urzędowi skarbowemu 5 mln zł podatku. Było to związane z
wprowadzeniem aportu do spółki Kulice Golf & Country Club. GP świadczyła pewne usługi na rzecz holdingu, np. prowadziła negocjacje na ich rzecz. Z tego tytułu również miała przychody - zeznała
biegła.
- Kiedy wybuchła cała sprawa zarządu stoczni, wiele mówiło się o wyprowadzaniu majątku ze spółki. Czy może pani coś powiedzieć na ten temat? - pytał sąd.
- Moim zdaniem oraz tych co
prowadzili kontrole, nie było żadnego wyprowadzenia majątku, wyprowadzenia żadnych środków. Nie było wypłat na rzecz udziałowców lub akcjonariuszy spółki - zapewniała świadek. - Zresztą po aresztowaniu
członków zarządu holdingu swoją kontrolę przeprowadził UKS. Nie ujawniono żadnych nieprawidłowości.
W przyszłym tygodniu będą zeznawali kolejni świadkowie. Na ławie oskarżonych zasiada siedmiu byłych
członków zarządu stoczniowego holdingu, w tym eksprezes firmy i jeden z wiceprezesów - były wojewoda szczeciński. Zdaniem prokuratury, zarząd przekroczył swoje uprawnienia i nie dopełnił obowiązków w
latach 1999-2000, czym naraził Stocznię Szczecińską Porta Holding na szkodę w wysokości ponad 68 mln zł.
Prezesi nie przyznają się do zarzucanych im czynów. Grozi im od roku do 10 lat więzienia.