Towarzystwo Ubezpieczeń i Reasekuracji WARTA SA jest od wielu lat liderem ubezpieczeń morskich w Polsce. Nawet po
zmianach w latach 90. jego pozycja na rodzimym rynku tego typu ubezpieczeń nie była zagrożona.
- Można przyjąć, że ok. 80% składki z polskiego rynku ubezpieczeń morskich trafia do naszego
towarzystwa- podkreśla Marek Czerski, dyrektor Biura Ubezpieczeń Morskich, Lotniczych i Reasekuracji. - Jesteśmy również w kontakcie z brokerami z rynku niemieckiego, angielskiego oraz ze Skandynawii.
Warta prowadzi także ubezpieczenia jednostek pływających pod obcymi banderami. Zwłaszcza, że wiele polskich przedsiębiorstw żeglugowych rejestruje swe statki za granicą, np. na Cyprze.
Oferta
ubezpieczeń morskich WARTY kierowana jest do różnych klientów. Począwszy od armatorów pełnomorskiej floty handlowej i rybackiej, floty pasażerskiej, poprzez operatorów floty śródlądowej, jednostek obsługi
i zaopatrzenia portów, floty ratowniczej, a na stoczniach skończywszy budowlanych i remontowych. Obejmuje również ubezpieczenia rybaków indywidualnych - właścicieli kutrów oraz jachty morskie i
śródlądowe.
Ostatnio firma wprowadziła dwie nowe oferty w zakresie ubezpieczeń rybackich: ubezpieczenie sieci trałowych, wraz z osprzętem, oraz ubezpieczenie utraty wynagrodzenia przez
ubezpieczonego/armatora, w związku z wyłączeniem jednostki pływającej z eksploatacji. Ubezpieczenia te są adresowane do rybaków indywidualnych, spółdzielni rybackich oraz przedsiębiorstw połowowych.
Rybacy mogą także skorzystać z ubezpieczenia casco kutrów i łodzi rybackich, w ramach którego ochroną objęte są jednostki pływające, niezależnie czy przebywają akurat na morzu, stoją w porcie lub na
slipie, czy też są w trakcie wyciągania na ląd lub opuszczania na wodę. To standardowe ubezpieczenie może zostać rozszerzone o np. ubezpieczenie połowu, sprzętu specjalistycznego, kolizji kutra z inną
jednostką, awarii czy zniszczenia.
Natomiast w ramach ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej armatora floty rybackiej, Warta odpowiada za szkody wyrządzone osobom trzecim w czasie i w związku z
eksploatacją ubezpieczonych jednostek pływających, do naprawienia których armator jest zobowiązany z mocy prawa. Jak podkreślił M. Czerski, stawki ubezpieczeniowe nie są wysokie. Przy ich naliczaniu pod
uwagę bierze się m.in. rodzaj jednostki, bezszkodowy przebieg (lub ilość szkód) i zakresu ubezpieczenia. Flota dalekomorska ubezpieczana jest na odrębnych warunkach. Towarzystwo oferuje również pakiet
ubezpieczeń skierowany do właścicieli jednostek żeglugi śródlądowej, który chroni ich przed stratami spowodowanymi eksploatacją taboru i jego wyposażenia. Ubezpieczeniem mogą być również objęte rzeczy
osobiste członków załóg, które pozostały na statku. Obejmuje ono ich utratę, zniszczenie lub uszkodzenie. - Planujemy też zaoferować naszym klientom ubezpieczenie utraty zysku armatora, tenuty
dzierżawnej, jako komplementarnego do ubezpieczenia casco (K+M). Nie jest to produkt stricte nowy, ale na polskim rynku do tej pory niezbyt popularny - powiedział dyrektor Czerski.
Obecnie, po
wycofaniu się w 2005 r. z rynku ubezpieczeń morskich STU Ergo Hestia największym konkurentem WARTY w tym zakresie jest PZU SA.
Jakie są zatem perspektywy ubezpieczeń morskich w Polsce? Przede wszystkim
zależą one od polityki morskiej państwa. Nadzieję na rozwój rynku dałby powrót statków pod krajową banderę, sprzyjanie czemu deklarują obecne władze. Gospodarka morska wymaga bowiem spójnej i
konsekwentnej polityki oraz przyzwolenia na nieskrępowany rozwój przedsiębiorstw tej branży. Jeśli podmioty związane z żeglugą staną mocno na nogach, to popyt na ochronę ubezpieczeniową zdecydowanie
wzrośnie.