Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Każdy może zostać kapitanem?

Kurier Szczeciński, 2006-06-16

Wszystkie znane ośrodki żeglarskie i motorowodne w Polsce po kilka razy w tygodniu dzwonią do Warszawy z jednym pytaniem: stopnie żeglarskie i motorowodne już są czy ich nie ma? Od kilku miesięcy działacze związkowi odpowiadają: jeszcze nie wiemy, trzeba pytać w Ministerstwie Sportu. Do niedawna obowiązywał system czterech stopni żeglarskich i motorowodnych, a przepisy precyzowały, co powinien umieć żeglarz jachtowy, co sternik jachtowy, motorowodny, sternik morski i kapitan. Ten system wprowadzony Ustawą w 1997 r., miał obowiązywać do ostatnich dni listopada ubiegłego roku. Dość dziwna regulacja sprawiła, że złośliwi mówili, iż szykuje się kolejny skok na stopnie przez dość niedouczonych żeglarzy. Wcześniej zrównano kapitana bałtyckiego z kapitanem wielkim i utworzono najwyższy stopień jachtowego kapitana. Poszczególne stopnie, zgodnie z ustawą, upoważniały do samodzielnego żeglowania lub prowadzenia jednostek o określonej wielkości (powierzchni żagli). Co z bezpieczeństwem na wodzie? Obecnie nie wiadomo, co zrobić ze stopniami Ośrodkom żeglarskim i klubom nastawionym na szkolenie i żyjącym z opłat za kursy, egzaminy i patenty, które tracą potencjalnych klientów, grozi finansowa zapaść. Co gorsza, zupełnie zapomina się o bezpieczeństwie na wodzie. Stopnie żeglarskie, związana z nimi wiedza i praktyka nie ograniczały wolności, lecz stały na straży, ale reguł poruszania się po akwenach. Prowadząc jednostkę, trzeba wiedzieć, czy pierwszeństwo ma ten kto, żegluje prawym halsem, czy ten lewym, wpływający do portu czy z niego wypływający, żeglujący pod samymi żaglami czy na żaglach i silniku. Wodniaków obowiązuje bardzo wiele innych zasad zebranych w przepisach portowych, międzynarodowych przepisach dotyczących zapobiegania zdarzeniom na morzu. Do tego dochodzi umiejętność nawigacji, locje, czyli opis wybrzeży, zasady radiokomunikacji, międzynarodowe zasady bezpieczeństwa... A to tylko najbardziej podstawowe dziedziny, które kapitan jachtowy powinien znać, by bezpiecznie prowadzić jednostkę po morzu. System szkolenia żeglarskiego w Polsce ceniony jest na całym świecie. Nasi żeglarze imponowali zawsze wiedzą teoretyczną i umiejętnościami praktycznymi. Nie obawiali się trudów przejścia z Pacyfiku na Atlantyk wokół przylądka Horn, to oni min. pokonali jachtem północno-zachodnie przejście w Ameryce Północnej, oni mają także sukcesy w regatach samotnych przez Atlantyk. Te sukcesy osiągnęli dzięki doskonaleniu swoich umiejętności w trakcie zdobywania kolejnych stopni. Uczyli się głów nie na Bałtyku i Morzu Północnym, które należą do trudnych akwenów morskich - z pogodą załamującą się szybko, z panującym na nich ogromnym ruchem statków. Każdy sobie rzepkę skrobie Dowodami uznania dla polskich żeglarzy może być chociażby fakt, że nasi kapitanowie, a nawet całe załogi złożone głównie z Polaków, prowadzą zagraniczne żaglowce, szkoły żeglarskie oraz jachty zagranicznych armatorów. Nietrudno się domyślić, jak byśmy byli postrzegani, gdyby obecna sytuacja w zakresie wymagań szkoleniowych i stopni utrwaliła się na dobre. Najlepiej taką sytuację zobrazować na przykładzie Kodeksu drogowego. Gdyby go nie było, to nie obowiązują zasady uczestnictwa w ruchu drogowym, nie trzeba mieć prawa jazdy, a na drogach panowałaby wszelka dowolność. Strach pomyśleć, co by się działo. I taką prawie sytuację mamy obecnie w żeglarstwie: wszyscy mogą wszystko. Wprawdzie można się tu odwołać do jakiejś logiki postępowania, bez narażania siebie i innych na ryzyko zderzenia, utonięcia i spowodowania szkód materialnych, jachty nie poruszają się po wodzie z jakimiś kosmicznymi prędkościami, które same mogą być zagrożeniem, a morze to nie jakaś wąska jezdnia, ale przecież są miejsca w portach, w cieśninach morskich, w pobliżu wybrzeży, gdzie ruch statków, łodzi, motorówek i jachtów przypomina nasze ruchliwe ulice. Całe zamieszanie ze starymi i brakiem nowych stopni żeglarskich powstało obecnie przy tworzeniu nowej ustawy i brakiem zgody zwaśnionych stron min. od ilu lat można nadawać stopień żeglarza jachtowego. Są także (podobno) dwa projekty: jeden mówi o zachowaniu dotychczasowego systemu stopni żeglarskich i motorowodnych z pewnymi modyfikacjami, w innym preferuje się dawanie uprawnień w zależności od długości jachtu lub nawet całkowite ich zniesienie, czyli usankcjonowanie sytuacji obowiązującej obecnie. Na dodatek, powstały nowe organizacje związane z żeglarstwem i sportem motorowodnym i one także chcą nadawać nowe stopnie i mieć w tym swój udział. I mamy galimatias. Jeśli do tego wmiesza się polityka, to będziemy mieli galimatias do kwadratu. Polskie ośrodki żeglarskie i kluby popadną w jeszcze większą zapaść, a żeglarstwo będziemy oglądali głównie w telewizji lub na obrazku.
 
Andrzej Gedymin
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl