W poniedziałek rybacy rozmawiali w Ministerstwie Rolnictwa na temat rekompensat za dochody, które utracą w
ciągu najbliższych tygodni, gdy nie będą mogli łowić dorszy. Okres ochronny na te ryby rozpoczyna się 15 czerwca i zakończy w połowie sierpnia.
- Podczas rozmów z wiceministrem rolnictwa Andrzejem
Babuchowskim uzgodniliśmy, że istnieją możliwości prawne płacenia odszkodowań przez dłuższy okres, niż zaproponował to w rozporządzeniu departament rybołówstwa. Zapisy unijne wyraźnie mówią, że można
płacić za dwa miesiące wyłączenia z połowów - mówi Ryszard Klimczak, armator kutra i prezes organizacji producenckiej.
W związku z tym wiceminister zobowiązał dyrektora departamentu do opracowania
nowego projektu rozporządzenia, w którym ma się znaleźć zapis, że rybacy będą otrzymywać rekompensatę za 60 dni.
- Na razie nie ustaliliśmy jeszcze jej wysokości. Myślę, że będzie to przedmiotem
uzgodnień w najbliższych dniach - ma nadzieję działacz rybacki. Klimczak przypomina, że Stowarzyszenie Armatorów Rybackich z Kołobrzegu już parę lat temu wyliczyło straty postojowe.
Szacunki armatorów
robione były dla każdej wielkości kutrów. Pieniądze, które w zeszłym roku wypłacił resort rolnictwa nie zadowoliły jednak rybaków.
- Jeśli chodzi o koszty stałe postoju jednostek, to ministerstwo
zaakceptowało wtedy proponowane przez nas wysokości. Natomiast rekompensat dla załóg - już nie. Resort wypłacił wówczas rybakom najniższą płacę krajową. Uważamy, że to absolutnie nie do przyjęcia, gdyż
nasi pracownicy powinni otrzymywać albo średnią krajową, albo rekompensatę wynikającą z listy płac -mówi Klimczak.
Dodaje, że w 2005 r. armatorzy pokryli z własnych środków różnicę między płacą
minimalną a wypłatami wynikającymi z umów o pracę.
- Uważamy, że resort powinien przystać na nasze propozycje. Ze środków finansowych, które były przewidziane w sektorowym programie operacyjnym na
czasowe zawieszenie działalności, wykorzystaliśmy zaledwie 1,2-1,3 mln zł. Tymczasem do końca tego roku do wykorzystania jest ponad 4 mln zł. Nie sądzę więc, żeby chociażby z tego powodu ministerstwo
żałowało pieniędzy na rekompensaty i upierało się przy swoich stawkach - uważa kołobrzeski armator.