Kapitan jachtu "Matylda", który odnaleziono w czwartek dryfujący po Bałtyku, nie
żyje. Kiedy policja, badając okoliczności wypadku skontaktowała się z duńską policją, okazało się, że ciało 63-letniego Franka H., kapitana jachtu, zostało odnalezione w morzu niedaleko portu Svaneke na
Bornholmie.
Udało się ustalić, że żeglarz wypłynął na jachcie 1 maja z bornholmskiego portu Tejn, z planem zawinięcia do Aarsdale. Prawdopodobnie w czasie rejsu Duńczyk wypadł za burtę, a "Matylda"
popłynęła na tzw. samosterze w kierunku polskich brzegów. Łódź zaczęła dryfować, kiedy skończyło się paliwo. Jacht, odnaleziony 21 mil od kołobrzeskiego portu, przyholował statek naukowo-badawczy
"Doktor Lubecki" z Instytutu Morskiego w Gdańsku.