Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Port bez portek

Nie, 2006-05-08

Prezesem Zarządu Morskiego Portu Gdańsk, największego polskiego portu, jest Andrzej Kasprzak, człowiek, który objął swoje stanowisko cztery lata temu, gdy wybory wygrała lewica. To niedopatrzenie. Niezrozumiała bierność Ministerstwa Skarbu Państwa. Na szczęście zauważył to Jacek Kurski, pomorski poseł PiS, który uchodzi za jednego z tych, którzy kręcą karuzelą kadrową na Pomorzu. Zauważył i zapowiedział w lokalnej prasie, że sytuacja rychło powinna się zmienić. Zwłaszcza że Kasprzak portem zarządza źle, a jego sukcesy to propaganda. Kandydatem na miejsce Kasprzaka miałby być Marian Świtek, który prezesem portu gdańskiego był już wcześniej. Przed Kasprzakiem. Świtek jest od lat blisko Płażyńskiego. A Płażyński teraz trzyma z PiS-em. Politycznie Świtek się więc nadaje. I ma też wykop inwestycyjny. W czasach gdy był prezesem portu, dokonał inwestycji, którą zadziwił prezesów wszystkich innych portów nad Bałtykiem. Wybudował za ponad 20 mln zł terminal promowy skrojony dla jednego promu, który i tak do tego terminalu nie zawija i zawijać już nie będzie. Entuzjazm i kredyt W połowie 2001 r. media obiegła wieść, że w Gdańsku zostanie uruchomiona nowa linia promowa dla ludzi i samochodów. Rozpoczęły się rozmowy pomiędzy gdańskim portem kierowanym przez Świtka a duńską firmą żeglugową DFDS. Rozmowy były widać na tyle podniecające, że już w styczniu 2002 r. zarząd portu podjął uchwałę o inwestycji, a dwa tygodnie później zawarł umowę na zaprojektowanie i wykonanie terminalu ze spółką budowlaną Polnord. Bez żadnej specjalnej analizy ekonomicznej przedsięwzięcia. Ale na fali entuzjazmu... Dopiero w połowie marca podpisano jakąkolwiek umowę z DFDS. Najwyraźniej wcześniej zawierzając Duńczykom na słowo honoru. Duńczycy słowem honoru i późniejszą krótkoterminową umową zobowiązali się, że na trasie Gdańsk-Kopenhaga i z powrotem będą puszczać z częstotliwością co dwa dni swój prom Duke of Scandinavia i wozić to w jedną, to w drugą stronę ok. 1200 pasażerów i ok. 400 samochodów. A jak po roku linia się przyjmie, to kto wie, może podpiszą umowę na dłużej. Choć w tym samym czasie w Kopenhadze za terminal robiło coś w kształcie barakowozu, Świtek zaczął budować coś bardziej reprezentacyjnego i wybudował rzecz za ponad 20 mln zł (23 mln zł na dzień odbioru inwestycji). Finansując to w dodatku z krótkoterminowych kredytów obrotowych, a nie inwestycyjnych (o jakieś 2,5 mln zł przepłacając odsetki). W międzyczasie port dostał zadyszki finansowej, więc rozmach ograniczono. W ramach obniżania rozbujanych kosztów zdecydowano, że tzw. rękaw do wyprowadzania pasażerów z promu na ląd będzie miał konstrukcję stałą, a nie ruchomą. Dostosowaną do promu Duke of Scandinavia. Na początku października "Duke" wypłynął w swój pierwszy rejs z Gdańska ku wybrzeżom Danii. Wszyscy się cieszyli, klaskali, były kwiaty, szampan i laurki w lokalnych mediach. Duńczyk umie liczyć W porcie zmieniła się władza. Za Świtka przyszedł Kasprzak. Jak spojrzał w kwity dotyczące budowy terminalu, to się za łeb złapał. Najlepsze Kasprzaka miało jednak dopiero spotkać. Po kilku miesiącach duńska DFDS ogłosiła, że zawiesza kursowanie swojego promu z Gdańska do Kopenhagi, bo właśnie sprzedaje jeden ze swoich promów, który kursuje na trasie Amsterdam - Newcastle i tam przenosi "Duke'a". Bo to im się bardziej opłaca. A port w Gdańsku niech ich cmoknie w przyrodzenie. Mogli nie stawiać terminalu za ponad 20 mln zł, tylko też barakowóz. Taka jest praktyka. Buduje się terminal dopiero, jak się linia przyjmie. Szwedzka Stena Line uruchomiła linię żeglugową z Gdyni do Karlskrony w 1995 r., a terminal promowy w Karlskronie wybudowała w 1998 r., a w Gdyni w 2001 r. Atrapa za 20 mln Kasprzak oddał sprawę do prokuratury. Ani Prokuratura Rejonowa, ani Prokuratura Okręgowa w Gdańsku nie dopatrzyły się czynu zabronionego. Prokurator nie potrafił stwierdzić, czy konkretne osoby z Zarządu Portu Morskiego Gdańsk dopuściły się zaniedbań, czy działanie było umyślne czy bezmyślne, czy powstała szkoda jest wielkich czy mikrych rozmiarów. Lektura licznych dokumentów, z których niezbicie wynika, że zarząd portu kierowany przez Mariana Świtka działał na łapu-capu bez żadnego planu technicznego i finansowego, prokuratorom do myślenia specjalnie nie dała. Według prokuratury wykonanie inwestycji wymagającej nakładów w wysokości ponad 20 mln zł na potrzeby jednej umowy z armatorem, który może bez jakiegokolwiek odszkodowania od niej odstąpić, jest przywilejem zarządu portu jako instytucji użyteczności publicznej. I teraz jest tak: terminal stoi sobie pusty i nieużywany (nie nadaje się dla promów Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, bo trzeba by wydać kolejne miliony, żeby przebudować ten rękaw dla pasażerów), Kasprzak wypatruje swojego zwolnienia z funkcji prezesa, Świtek też wypatruje zwolnienia Kasprzaka. A Kurski się denerwuje, co w tym ministerstwie takie marudy. Rozumiemy, że należy Kasprzaka zwolnić z funkcji prezesa, bo jest czerwony. Ale może na jego miejsce dać kogoś rozsądnego? Tylko to może być trudna sprawa: w PiS szeroka dupa, wąska ława. -------------------- Wicepremier Lepper uznał, że gospodarka morska to śmieci. Nie ma racji. PiS wprowadziło do Rady Nadzorczej Stoczni Gdynia, największej polskiej stoczni, swoich ludzi. Jej przewodniczącym został Kazimierz Smoliński, prawnik z Tczewa. Nowa rada nadzorcza stoczni delegowała Smolińskiego na stanowisko prezesa firmy. Smoliński do rad nadzorczych licznych spółek-córek stoczni wprowadził działaczy PiS z regionu. Euro Rusztowania: Krzysztof Kruszyński z Kartuz, Euro Cynk: Zdzisław Urla z Gdyni, Euro Partner: Jan Urbański z Gniewu, Euro Luk: Arwid Żebrowski z Kwidzyna, Polskie Linie Oceaniczne (stocznia jest udziałowcem): Grzegorz Strzelczyk, Ale co tam stocznia. Port, panowie, port to jest kasa. Największe do wzięcia niezagospodarowane tereny i mnóstwo spółek zależnych.
 
Waldemar Kuchanny
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl