Czeska huta w Vitkovicach wciąż czeka na prawie 18 milionów złotych, które winny jej jest stoczniowy holding za
dostarczone przed upadłością firmy blachy. W biurze syndyka Stoczni Szczecińskiej Porta Holding obiecują, że wierzytelność ta zostanie rozpatrzona po 27 kwietnia.
Większość dostarczonych blach, za
które spółka Vitkovice Steel a.s. nie otrzymała zapłaty, została wykorzystana do budowy dwóch kontenerowców. Tuż przed upadłością jednostki te przejęły banki - WestLB Bank Polska oraz PKO BP. Oba miały na
jednostkach zastawy za udzielone kredyty na budowę. Czeskie blachy, które użyto do budowy kadłubów, warte były ponad 4,3 mln USD (17,77 mln zł).
Vitkovice Steel domaga się zaspokojenia
wierzytelności, podobnie jak inni, na drodze postępowania upadłościowego.
Waldemar Szabowski, dyrektor biura syndyka masy upadłościowej stoczniowego holdingu, informuje: - Kwota ta została ujęta na
liście wierzycieli i będzie rozpatrywana przez sędziego komisarza.
Dodaje też, iż dotychczas sędzia komisarz i syndyk zajęci byli rozpatrywaniem kilku tysięcy roszczeń drobnych akcjonariuszy. -
Najbliższe posiedzenie zostało wyznaczone na 27 kwietnia i zaczną oni rozpatrywać listy wierzycieli, którymi są m.in. dostawcy stoczni - zapowiada Szabowski.
Ponadto - jak nas poinformował Petr
Konderla, prezes spółki Vitkovice Steel Polska - w związku z nieprawidłowościami, jakie zdaniem huty miały miejsce tuż przed upadłością Stoczni Szczecińskiej i holdingu, Vitkovice Steel a.s. pozwała do
sądu syndyka Porty Holding, Stocznię Szczecińską Nową oraz banki finansujące, które przejęły statki z czeskimi blachami. Sprawy toczą się przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Jednak do tej pory nie
wyznaczono nawet terminu pierwszej rozprawy.
W oświadczeniu Vitkovice Steel czytamy: "Przetworzenie przez stocznię cudzych materiałów spowodowało powstanie stosunku współwłasności obu statków, gdzie
współwłaścicielem była spółka Vitkovice Steel a.s., jako właściciel blachy". Zdaniem czeskiej huty oznacza to, że nie doszło do skutecznego ustanowienia zastawów na rzecz banków, wobec braku zgody
wszystkich współwłaścicieli, w tym huty. Oznacza to, że umowy przejęcia statków przez oba banki były nieważne. Huta poinformowała o tym syndyka, a ten w 2004 r. wniósł do Sądu Okręgowego w Warszawie kilka
pozwów o ustalenie bezskuteczności czynności upadłej stoczni jako działania na szkodę wierzycieli. Większości tych spraw jeszcze nie rozpoczęto.