Mniej więcej w tym samym czasie, gdy ukaże się niniejszy numer, do nowego Gdynia Container Terminal powinien
zawinąć pierwszy statek. Tym samym, zacznie się wyjaśniać, do ostatniej chwili ukrywana przez zarząd terminalu tajemnica: jacy armatorzy korzystać będą z usług GCT? (Można się domyślać, że właściciel
terminalu, największy światowy operator portowy, Hutchison Port Holdings, zadbał o to z odpowiednim wyprzedzeniem.)
Powinno to już być wiadome parę miesięcy wcześniej, gdyż początkowo zakładano, że
rozruch terminalu nastąpi pod koniec 2005 r, ale - jak to bywa przy tak dużej inwestycji -wystąpiło kilka niespodzianek. Można było przewidywać, że wystąpią obstrukcje natury biurokratycznej, ale tu
akurat - co było niespodzianką in plus - instytucje oraz urzędy wykazały niezwyczajną sprawność i niezbędne formalności były załatwiane na ogół szybko. Również ze sprzętem przeładunkowym nie było
problemów. Docierał on do Gdyni zgodnie z ustalonymi terminami i było dość czasu na jego instalację, sprawdzenie, a także na przeszkolenie obsługującego go personelu.
Zaskoczeniem dla budowniczych było
przede wszystkim to, co kryło się pod ziemią. Po zerwaniu starej nawierzchni z placów i nabrzeża, odsłonił się istny labirynt podziemnych kanałów i instalacji, o których istnieniu, a zwłaszcza stanie
technicznym, wiedziano dotąd niewiele. Ich zinwentaryzowanie i zabezpieczenie było konieczne, gdyż po położeniu "pancernych" nawierzchni, które wytrzymywać muszą nacisk ciężkiego sprzętu i ładunków,
nie ujrzą one światła dziennego zapewne przez najbliższych kilkadziesiąt lat. Również rozbiórka niektórych budynków okazała się bardziej pracochłonna, niż można się było spodziewać. Mimo że prace
rozbiórkowe, układanie nawierzchni i torów, budowa dróg dojazdowych i nowych instalacji, remont nabrzeża i montaż urządzeń przeładunkowych odbywały się równocześnie - nastąpiły opóźnienia. Potem nadeszły
mrozy, które wstrzymały niektóre prace, zwłaszcza ziemne i betoniarskie.
Budowa terminalu trwa - i postępować będzie nadal, ale obecnie wchodzi on już w fazę eksploatacji. Teraz będzie musiała zdać
egzamin obsługa terminalu. Mimo że korzysta ona z bogatych doświadczeń właściciela (HPH), dopiero w praktyce okaże się, czy system informatyczny będzie sprawny i dobrze dostosowany do potrzeb terminalu i
jego użytkowników; czy jego układ jest ergonomiczny; czy "piętą achillesową" nie będzie - przynajmniej początkowo, zanim powstaną stosowne połączenia - dojazd do niego, tak od strony Estakady
Kwiatkowskiego, jak i koleją, przez tereny stoczniowe... To wszystko okaże się "w biegu", gdy terminal rozpocznie normalną działalność. A trzeba pamiętać, że już w momencie uruchomienia GCT będzie -
przynajmniej jeśli chodzi o techniczne możliwości -drugim co do wielkości (po BCT) terminalem kontenerowym w portach polskich.