Jarosławiec. Wystarczyło kilka godzin, aby zmienny wiatr całkowicie odciął drogę do portu kutrom rybackim z Jarosławca.
Spływająca z morza kra zablokowała wejście do portu. Rybacy ręcznie wciągali kutry na plażę.
Z morzem i jego żywiołem nigdy nie ma żartów, tym bardziej w okresie zimowym. Przekonała się o tym
czteroosobowa załoga kutra Jar-35. Po powrocie z połowów zastała na brzegu stumetrowy pas lodu oddzielający przystań od morza. Z minuty na minutę sytuacja rybaków stawała się dramatyczniejsza. Zwały
przesuwającej się kry lodowej zakleszczyły jednostkę tuż przed wejściem do macierzystego portu.
- Łowimy zarówno w lecie, jak i zimą już od wielu lat, ale jeszcze nigdy w Jarosławcu nie mieliśmy do
czynienia z taką sytuacją. Rybacy sami sobie są winni, bo nie powinni wypływać w taką pogodę - komentowali zgromadzeni na przystani inni okoliczni rybacy.
Na ratunek poszkodowanym pośpieszyli ich
koledzy z lądu.
- Mieliśmy pewne trudności z wyciągnięciem kutra na brzeg, ale po godzinie wszystko zakończyło się pomyślnie - mówi Piotr Kawczyński, jeden z kilkunastu rybaków udzielających pomocy.
- Kiedy wypływaliśmy rano, na brzegu było czysto i nic nie wskazywało na to, że będziemy mieli problemy z powrotem do portu, jednak przez kilka godzin nawiało kry od morza i w pewnym momencie trochę nas
zaklinowało - opowiada właściciel jednostki Zbigniew Zubaniak. - Mieliśmy trochę obaw, ale wszystko się dobrze skończyło. Szkoda tylko, że połów był marny...