AMATORZY rybki spod lodu potrafią zupełnie zapomnieć o swoim bezpieczeństwie. Wczoraj rano kapitan
statku płynącego torem wodnym na Zalewie Szczecińskim zauważył na wysokości Czamocina w pobliżu toru grupę wędkarzy podlodowych.
Statek zmniejszył prędkość, by nie kruszyć lodu falami, a kapitan
powiadomił telefonicznie urząd morski, administrujący tym akwenem. Pracownicy urzędu skontaktowali się z kolei ze strażą pożarną w sprawie ściągnięcia wędkarzy z tafli lodowej. Ze Stepnicy wyruszyły sanie
lodowe, ale strażakom do godziny 14 nie udało się znaleźć nikogo. Spenetrowano lód na odległość 4 km od brzegu. Najprawdopodobniej wędkarze słuchali szczecińskiego radia, które poinformowało o wszczęciu
poszukiwań i w porę uciekli na ląd.
W przeszłości dochodziło już do groźnych sytuacji spowodowanych niefrasobliwością wędkarzy. Na początku lat 90. kilkunastoosobowa grupa wędkarzy znalazła się na
krze, która zaczęła dryfować na środek zalewu. Rozbitków trzeba było wówczas ewakuować śmigłowcem ratowniczym. We wtorek z kolei z tafli lodu strażacy usunęli miłośnika wędkarstwa, który na miejsce połowu
dotarł swoim samochodem i rybki łowił siedząc w kabinie.