Rozpoczyna się walka o powrót statków pod biało-czerwoną banderę. Dla marynarzy oznaczałoby to polskie prawo na
pokładzie. W tej chwili prawie cała polska flota pływa pod tanimi banderami lub, jak wolą armatorzy, pod wygodnymi.
Jedna z gazet zasugerowała, że na utrzymywaniu np. PŻM-owskich frachtowców pod tanimi
banderami Cypru i Malty 400 tys. dolarów rocznie zarabiają związki zrzeszone w Międzynarodowej Federacji Transportowców (ITF). Tyle samo więc traci budżet. Jednak wprowadzenie podatku tonażowego, który
być może skusiłby armatorów do powrotu pod narodową banderę, nie wszystkim jest na rękę. Brak decyzji - zdaniem armatorów -jest efektem gry ITF.
Adam Mazurkiewicz, szczeciński inspektor ITF i
działacz "Solidarności", jest zdumiony taką tezą. - Podatek tonażowy to nie nasza sprawa, bo nie dotyczy on relacji związków zawodowych z armatorem. Nie ma on również żadnego wpływu na system
zatrudniania załóg - mówi.
Przypomina, że w sprawie tego podatku starają się porozumieć armatorzy i rząd: - Podpiszemy się pod każdym rozwiązaniem, które umożliwi powrót statków pod polską flagę. Jako
związkowców interesuje nas natomiast negocjowana Ustawa o pracy na morskich statkach handlowych. Nie rozumiem, jak można czynić związkowi zarzut, że robi wszystko co w jego mocy, żeby podpisać z
pracodawcą układ zbiorowy. Przecież z tych pieniędzy dajemy marynarzowi w potrzebie m.in. opiekę prawną czy opłacamy kursy. Trzeba też utrzymać biuro.
Na podstawie danych uzyskanych z działu
okrętowania PŻM Mazurkiewicz wylicza wysokość składek, jakie płacą marynarze na przeflagowanych pod tanie bandery statkach.
- Miesięcznie jest to 27 tys. USD. Jeżeli pomnożymy to przez 12 miesięcy,
otrzymamy 320.tys. USD ze wszystkich jednostek PŻM. Ale przecież układy zbiorowe pracy "Solidarności" obejmują tylko część tej floty.
W układach zbiorowych nic się nie zmieni, jeśli frachtowce
powrócą pod polską banderę. - Marynarze będą zarabiać tyle samo albo i więcej. Także składki będą podobne, ale ludzie będą mieli lepiej, bo zostaną objęci ZUS-em. Z kolei państwo będzie miało wpływy do
budżetu - tłumaczy inspektor. Mazurkiewicz dodaje, że obecna składka na związek wynosi mniej niż jeden procent.