Byli pracownicy rybackiego "Gryfa" nie mają zamiaru stracić pieniędzy, które winna im jest ich upadła firma. Chcą
dochodzić roszczeń wobec Skarbu Państwa.
- Syndyk sprzedał już cały majątek firmy, w tym Dom Rybaka - informuje Zdzisław Piekarz, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Marynarzy i Rybaków
Kontraktowych, a poprzednio związkowiec Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich "Gryf. - Na dzień ogłoszenia upadłości kwota zobowiązań wobec rybaków wynosiła 1,8 mln dolarów. Od
tamtej chwili syndycy nikogo nie spłacili, więc suma jest podobna.
Kierownictwo "Gryfa" nie zapłaciło załogom dalekomorskich trawlerów m.in. po kilka dodatków dewizowych, a to właśnie one stanowiły
o opłacalności ciężkiej harówki na morzu. Były bowiem podstawą wynagrodzenia.
Niestety, sąd zakwalifikował wierzytelności dewizowe wobec rybaków do szóstej kategorii, dla której - jak mówi Piekarz
- zabrakło pieniędzy.
- Zakładamy więc fundację, która będzie działała na rzecz byłych pracowników, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji i potrzebują wsparcia - zapowiada związkowiec.
Przy związku
"kontraktowych" trwa również organizacja stowarzyszenia na rzecz poszkodowanych przez Skarb Państwa, które poprowadzi Romuald Chudzik ze związku. "Gryf" był bowiem przedsiębiorstwem państwowym. -
Będziemy dochodzić swych praw - zapowiada Zdzisław Piekarz.
Na liście założycielskiej już wpisało się wielu kapitanów trawlerów, oficerów, technologów przetwórstwa i rybaków. Nic dziwnego, jak bowiem
przypomina Piekarz, mimo prawomocnych wyroków sądu pracy wciąż nie dostali oni od syndyka zaległych kwot równoważnych do kilkudziesięciu tysięcy złotych lub nawet dolarów.