To, że Jerzy K., były prezes znanej szczecińskiej firmy paliwowej Ship Service, wylądował na ławie oskarżonych
jest efektem intrygi i fałszywych oskarżeń. Stać ma za tym Helena M. - prezes Ship Service do 1998 roku. Tak przynajmniej wynika z pierwszych oświadczeń składanych przez Jerzego K. w sądzie.
Wczoraj rozpoczął się jego proces. Oprócz Jerzego K, na ławie oskarżonych zasiada jego wspólnik Andrzej M., który w marcu 1997 r. sprzedał akcje Ship Service. Według szczecińskiej Prokuratury Okręgowej,
miało to na celu udaremnienie wykonania orzeczenia sądu o zabezpieczeniu powództwa gdańskiej spółki Horn.
Chodzi o akcje Ship Service, które według Horna należą do niej, bo komornik zajął je w 1994 r.
w związku z długiem firmy Solo (której K. był przed laty właścicielem). Potem akcje kupił PKN Orlen. Według prokuratury, Jerzy K. sprzedając zajęte akcje działał na szkodę Horna. Prezes Ship Service
zapewniał, że Orlen kupił emitowane w 1996 r. akcje wolne od wszelkich roszczeń.
Wczoraj w sądzie stawił się zarówno Jerzy K - doprowadzony przez policję z aresztu śledczego, w którym przebywa od
kilku miesięcy (krakowska prokuratura zarzuca mu popełnienie oszustwa na szkodę PKN Orlen na kwotę 4,8 mln zł oraz wyłudzenie 340 tys. euro kredytu), jak i jego były wspólnik Andrzej M. I to on jako
pierwszy rozpoczął składanie wyjaśnień.
- Nic mi nie było wiadomo o tym, że sąd w Gdańsku wydał w 1994 r. postanowienie o zajęciu akcji Ship Service. Gdyby były zajęte, nie mógłbym przecież głosować
nimi podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy. Sprzedałem je w marcu 1997 Jerzemu K. A on przecież długo zajmował się działalnością gospodarczą i nie kupiłby czegoś zajętego przez komornika. A akcje
sprzedałem, bo potrzebowałem pieniędzy na leczenie chorej córki - mówił Andrzej M.
Tuż po zakończeniu wyjaśnień został zasypany pytaniami przez głównego oskarżonego - byłego prezesa Ship Service. Jerzy
K. bardzo dobrze przygotował się do procesu. Doskonale orientuje się w aktach sprawy oraz procedurze. Wiele z jego pytań dotyczyło zajęcia akcji przez komornika.
- Nigdy do mnie taka informacja nie
dotarła. Ani z Ship Service, ani od jej zarządu, ani z rady nadzorczej, ani od komornika - tłumaczył Andrzej M.
Kolejnym szczegółowym wątkiem pytań i oświadczeń Jerzego K. była Helena M. - prezes
zarządu Ship Service do 1998 (w sądzie toczy się jej proces o działanie na szkodę spółki Porta Baltic Service oraz Skarbu Państwa na prawie 400 tys. zł). Wynikało z nich, że prowadzi ona swoją prywatną
wojnę z Jerzym K.
- Helena M. zeznała w prokuraturze nieprawdę o tym, że informowała mnie w 1994 roku o zajęciu akcji. Zresztą złożyła wiele takich fałszywych oświadczeń Ma w tym swój interes -
zapewniał Jerzy K. - A na czym on polega? - dociekał sędzia. - Zaniechanie poinformowania mnie i Andrzeja M. o zajęciu akcji rodzi jej odpowiedzialność karną i cywilną wobec spółki Horn. Oprócz tego
chodzi jej o zdyskredytowanie nas. Od zwolnienia z firmy w 1998 r. złożyła w prokuraturze mnóstwo zawiadomień o przestępstwach, jakie miałem popełnić ja oraz spółka. Do tego dochodzą przesyłane przez nią
fałszywe informacje do rafinerii, banków i innych instytucji - wyjaśniał Jerzy K.
Kolejna rozprawa dzisiaj.