Sąd Okręgowy w Gdańsku rozpoczął przesłuchania świadków, które mają wyjaśnić, czy przy sprzedaży stoczniowej
bazy paliw w Świnoujściu nie złamano prawa.
Terminal należący do Porty Petrol sprzedano w 2002 r., gdy Stocznia Szczecińska Porta Holding SA miała jeszcze postępowanie układowe. Zdaniem Krzysztofa
Piotrowskiego, prezesa holdingu, jej sprzedaż była w tamtym okresie złamaniem prawa. W ten sposób zmniejszono również majątek stoczniowej grupy, co po jej upadku przełożyło się na mniejszą masę
upadłościową - ze szkodą dla wierzycieli. W efekcie syndyk Porty Holding złożył pozew przeciwko spółce Prolim SA z Sopotu, która stała się właścicielem terminalu. Prolim należał do BIG Banku Gdańskiego, z
którym związani byli działacze SLD.
- Pozew ten syndyk złożył w lipcu 2004 r. i wnosi w nim o uznanie bezskuteczności umowy sprzedaży nieruchomości oraz umów leasingu obiektu - informuje sędzia
Hanna Lange-Bieszki, która w gdańskim Sądzie Okręgowym odpowiada za kontakty z prasą.
W sprawie przesłuchano już dwóch świadków, kolejnych pięciu ma być przesłuchanych w przyszłym tygodniu na
rozprawie.
Prezes Porty Holding w upadłości, K Piotrowski, twierdzi, że terminal paliwowy miał podstawowe znaczenie dla przetrwania stoczni. Uważa też, że obiekt został sprzedany za połowę wartości.
Prezes SSPH oskarża byłego ministra gospodarki Jacka Piechotę o sprzyjanie konkurencyjnej spółce Ship-Service, która na początku lat 90. także chciała kupić ten obiekt. Piechota odpiera te zarzuty i
zapowiada opublikowanie białej księgi - zbioru dokumentów związanych ze sprzedażą bazy.
Jakie natomiast rozstrzygnięcie zapadnie w Gdańsku? Jak tłumaczy sędzia H. Lange-Bieszki, po przesłuchaniu
świadków sąd może oddalić powództwo, czyli uznać, że sprzedaż była prawidłowa. Może też orzec, że "czynność jest bezskuteczna wobec syndyka masy upadłościowej Porty Holding". - W tej sytuacji sąd
przyznaje, że umowa sprzedaży została zawarta z naruszeniem niektórych przepisów - mówi sędzia.
Według niej, gdyby zapadł korzystny werdykt dla syndyka, wówczas mógłby on wystąpić z roszczeniami
odszkodowawczymi: - Mógłby również podejmować wszystkie czynności dotyczące tej nieruchomości, bo wobec niego transakcja ta nie wywołałaby żadnych skutków. Upraszczając, syndyk byłby nadal właścicielem -
wyjaśnia sędzia.
- Na razie nie ma jeszcze postanowienia sądu, czy sprzedaż była skuteczna - przypomina Waldemar Szabowski, dyrektor biura syndyka masy upadłościowej Porty Holding. - Gdyby jednak
był on korzystny, a majątek powróciłby do Porty Petrol, to będziemy analizować ewentualne straty czy korzyści i zastanawiać się nad dalszymi krokami, również w sprawie odszkodowania. Decyzje w tej sprawie
powinien podjąć syndyk Porty Petrol.