Jak zmusić polityków i decydentów, aby sprzyjali oczekiwaniom sektora morskiego? Nad tym się zastanawiano
niedawno w Szczecinie. Okazało się przy okazji, że region nie ma skonsolidowanego lobby morskiego.
Na spotkaniu zorganizowanym przez Związek Zawodowy Kapitanów i Oficerów oraz Akademię Morską w
Szczecinie takie lobby wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie powstało. Przypomniano za to stare problemy związane z promocją sektora i naciskami na Warszawę.
Zdaniem Sławomira Bałazego, prezesa
Żeglugi Polskiej, w dalszym ciągu naszym decydentom potrzebne jest pokazywanie "kierunkowskazów", aby np. tworzyli dla branż lepsze prawo. - Nie apelujmy, bo apele świadczą o słabości środowiska.
Bądźmy za to konsekwentni i z uporem wprowadzajmy mechanizmy, aby w ciągu 2-3 lat mieć bazę wyjściową do konkurowania.
Cezary Sylwestrzak, szef szczecińskiego oddziału Krajowej Izby Gospodarki
Morskiej: - Mam prośbę do Akademii Morskiej, aby spróbować spisać wszystkie organizacje na północy Polski, które zajmują się gospodarką morską, a z którymi moglibyśmy nawiązać współpracę. Jest ich bardzo
dużo.
Sylwestrzak zauważył, że w ostatnich latach na konferencjach branżowych często się mówi "o tym samym", bo pojawiają się ci sami ludzie, a referaty często są podobne.
- Musimy wyjść z
układu zaścianka Pomorza. Proponuję w Polsce zorganizować konferencję, np. w dynamicznym gospodarczo Wrocławiu. Musimy bowiem zbudować świadomość, że morze jest nie tylko w Szczecinie, że z morza mógłby
żyć cały kraj. Przecież tam nie zdają sobie sprawy, że towary, które do nich przychodzą, są również przeładowywane przez porty - powiedział Sylwestrzak.
Bogumił Rogowski, prezydent Business Club
Szczecin, zaproponował swój klub, w którym odbywają się Salony Morskie, jako forum wymiany poglądów oraz nacisku.
Prof. Jerzy Hajduk zastanawiał się: - Może wykorzystując zdobycze elektroniki, wraz z
życzeniami świątecznymi do posłów należałoby dodać postulaty gospodarcze wraz z adresem internetowym, gdzie mogliby znaleźć stosowne informacje i dokumenty.
Piotr Lewandowski, szef komisji spraw
międzynarodowych sejmiku, przypomniał pomysł Szczytów Morskich, które przed laty odbywały się w Szczecinie. Dodał, że Polacy nie interesują się tym, co dla gospodarki morskiej przygotowuje UE.
-
Ostatnio kilkakrotnie miałem okazję być w Brukseli na konferencjach dotyczących przygotowania do opublikowania zielonej księgi. Poza mną nie było nikogo z regionu i z rządu - ubolewał Lewandowski.
Do Szczytów Morskich nawiązała też prof. Czesława Christowa, uznając, że dobrym pomysłem było przeniesienie jednego z nich w 2002 roku do Senatu. - Drugim równie dobrym miejscem takich konferencji i
lobbingu są promy. To takie otoczenie, które właściwie każdego przyciąga i uczestnicy nie mogą wyjść lub uciec od tego, co im chcemy powiedzieć -stwierdziła pani profesor.
Według posła SLD Jacka
Piechoty, byłego ministra gospodarki, lobbing to obecnie zawodowstwo: - Na zasadzie pospolitego ruszenia nic tu nie załatwimy. Niesamowicie rozproszone są również instytucje. Do parlamentu docierają
sprzeczne sygnały z różnych miejsc. A jak sprzeczne, to decydenci wychodzą z założenia, że najlepiej nic nie robić - zakończył.