Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Muł na kilka sposobów

Kurier Szczeciński, 2005-11-07

Nie można już składować zanieczyszczonego mułu z dna portowych kanałów. Przekonali się o tym przedstawiciele polskiej administracji morskiej, którzy niedawno przez dwa tygodnie przyglądali się, jak utylizuje się urobek w Antwerpii i Zeebruge. O problemach z wybudowaniem składowiska pod refulat (urobek z pogłębiania dna) informowaliśmy od kilku lat. Bank Światowy chciał pożyczyć pieniądze na inwestycję, którą zaprojektowano w zatoce Radolin w rejonie jeziora Dąbie. Choć taki zanieczyszczony urobek wcześniej już składowano, w międzyczasie zmieniły się w Polsce przepisy, dostosowując prawo do unijnego. Ostatecznie resort ochrony środowiska nie dał zgody na pole refulacyjne. Podczas wizyty w portach Morza Północnego Polacy przekonali się, że w Unii Europejskiej zanieczyszczony muł podlega ostrym rygorom. - Jeżeli chcemy iść w tym samym kierunku co Europa Zachodnia, to składowanie nieprzetworzonego urobku powinniśmy sobie raczej darować - konkluduje Andrzej Borowiec, zastępca ds. technicznych dyrektora Urzędu Morskiego w Szczecinie. Dodaje, że taki kierunek myślenia narzuca także nowa ustawa o odpadach. Zdaniem Borowca, należałoby więc wybudować instalację do przetwarzania mułu. Bakterie co jedzą ropę Generalnie w UE stosuje się trzy metody recyklingu refulatu w zależności od rodzajów zanieczyszczeń, którymi mogą być substancje ropopochodne, metale ciężkie i TBT. - W przypadku związków ropopochodnych urobek się napowietrza, ogrzewa, a czasem dodaje także specjalnych odżywek, które powodują rozwój bakterii "konsumujących" ropę. Proces odbywa się na otwartym terenie. Jeżeli jednak urobek jest mocno zanieczyszczony, przetwarza się go w specjalnych halach - wyjaśnia Borowiec. Metale w granulkach Z kolei refulat zanieczyszczony metalami ciężkimi najpierw się separuje, czyli oddziela frakcję grubszą od drobniejszej. Potem "produkt " się płucze i rozdziela piasek od mułu. - Czysty piasek można użyć np. w budownictwie czy drogownictwie. Pozostałe, najdrobniejsze frakcje namułowe, które wiążą zanieczyszczenia, odsącza się i suszy. Powstaje granulat, który trzeba składować. Jest go jednak znacznie mniej niż pierwotnej masy. Łatwiej go też transportować - wyjaśnia Borowiec. - Na Zachodzie próbują do niego dodawać substancje chemiczne, które powodują, że zanieczyszczenia już się nie wypłukują z namułu. Można więc tym uszczelnić wał przeciwpowodziowy, zastosować w drogownictwie itp. Próbuje się też robić cegły, ale na razie nie bardzo to wychodzi. Dyrektywą w TBT Trzecim zanieczyszczeniem, na które na świecie zwrócono uwagę jest TBT (trójbutylocyna). Substancję tę jeszcze nie tak dawno dodawano do farb okrętowych. Pomalowany nimi kadłub skuteczniej opierał się obrastaniu przez morskie organizmy. Przy okazji jednak TBT w farbie szkodziło morskiemu środowisku. W efekcie w 2001 roku zabroniła stosować go Międzynarodowa Organizacja Morska (IMO). Teraz UE zamierza dostosować do konwencji IMO własne dyrektywy. - Okazało się, niestety, że na Zachodzie sporo TBT znajduje się tam gdzie malowano kadłuby lub usuwano z nich starą farbę, a więc na dnie w okolicach stoczni, szczególnie remontowych - mówi dyrektor Borowiec. Technologia jest kosztowna. Najpierw bowiem trzeba oczyścić urobek z innych zanieczyszczeń. Dopiero potem oczyszcza się na gorąco samo TBT. Proces spalania odbywa się w 450 stopniach Celsjusza w obrotowych piecach. Na dodatek trzeba jeszcze oczyścić i odsiarczyć spaliny, a to kolejny koszt. - Oczyszczenie z TBT jednego metra sześciennego urobku kosztuje 80-100 euro - podsumowuje zastępca dyrektora UMS. Według niego dyrektywa nakazująca oczyszczanie takiego refulatu może wejść życie w przyszłym roku. - To może nasze stocznie nieco kosztować -twierdzi. Urobek na torze wodnym jest czysty, więc nie ma problemu z jego składowaniem. Gorzej jest w przypadku akwenów portowych. Problem może też mieć Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, który administruje jeziorem Dąbie, gdzie leży dużo zanieczyszczonego mułu. - Logiczna byłaby wspólna inicjatywa. Ktoś, kto ma na swoich akwenach najwięcej zanieczyszczeń, powinien zacząć pilotować sprawę przyszłej inwestycji w instalację do przerobu urobku. Udział powinni wziąć wszyscy, których dotyka ten problem: port, stocznie, UMS, RZGW, zarządcy i właściciele nabrzeży. Żadna instytucja nie jest na tyle silna, aby zrealizować to samodzielnie - podsumowuje A. Borowiec.
 
(kl)
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl