Polscy rybacy mogą już łowić na Bałtyku dorsze. Niestety, ich radość zmąciła wiadomość z resortu rolnictwa.
Okazało się, że do połowy września br. rybacy złowili w zachodniej części Bałtyku 6,1 tys. t śledzi i tym samym przekroczyli tegoroczny limit przyznany na ten obszar przez Komisję Europejską (5,9 tys. t).
W tej sytuacji, w przyszłym roku, limit zostanie zmniejszony o blisko 10%. Okazało się bowiem, że po wydłużeniu zakazu połowu dorszy, rybacy przestawili się na śledzie.
Ministerstwo zachęca do
korzystania z łowisk wschodnich. Tam do wyłowienia jest jeszcze ok. 20 tys. t śledzi. Rybacy nie chcą jednak tam pływać, gdyż to za daleko, a ponadto śledzie stamtąd nie znajdują nabywców. Są mniejsze i
gorsze.
Rybakom nie pomagają w działalności także rosnące ceny paliw. Za litr paliwa płacą 1,90 zł, a liczą, że ich praca byłaby opłacalna, gdyby cena kilograma śledzi była równa cenie litra paliwa.
Nikt jednak nie chce ich kupować za więcej niż 1 zł.