Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Doktor od rybich przypadłości

Kurier Szczeciński, 2005-10-17

Jakieś 15 lat temu przekonał się, że na dnie Bałtyku zalegają beczki z gazami bojowymi. Na zlecenie Zjednoczenia Gospodarki Rybnej wypłynął wtedy z Dziwnowa na pokładzie jednego z kutrów. W rybackich zaciągach było mnóstwo ryby do wyrzucenia. - To zdarzało się nagminnie - uświadomili mi wówczas rybacy. Ryby były pokryte wrzodami, nadżerkami. Ale o tym mówiono cicho, gdyż jeszcze nie było przyzwolenia. Dr Edward Stankiewicz pokazuje fotografię płoci z rejonu Świnoujścia. Ryba musiała trafić w zanieczyszczony rejon i ucierpiała. - Podobny charakter miały zmiany na dorszu. Często osobniki były wyżarte aż do szkieletu - wspomina. W Głębi Bornholmskiej, gdzie przed laty oglądał ranne ryby, po zakończeniu wojny Rosjanie urządzili sobie składowisko beczek iperytu i innych gazów bojowych. Stankiewicz wspomina, że tuszki rybne miały "chemiczną woń". Trafił na życzliwych ludzi Ale patrzenie na cierpienie ryb, opisywanie go, zapobieganie chorobom i chronienie ludzi przed chorą rybą - to był jego zawód. Był, bo od 2002 r. pan Edward, były pracownik wojewódzkiej weterynarii, jest na emeryturze. Pozostały jednak wspomnienia z życia weterynarza ichtiopatologa. Opisał je w niewielkiej książeczce "Z Nowogródczyzny do pojałtańskiej ojczyzny". Urodził się bowiem w Baranowiczach, które dziś należą do Białorusi. Po wojnie wraz z rodziną znalazł się w Zgierzu jako repatriant. Potem były studia na Wydziale Weterynaryjnym w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. W 1961 r. dostał dyplom lekarza weterynarii. Potem trafił na życzliwych ludzi, którzy pomogli mu kontynuować naukowy rozwój w kierunku chorób ryb. W Olsztynie był to profesor Eugeniusz Grabda. Potem przyszła pora na Szczecin, gdzie zaproponowano mu objęcie stanowiska kierownika Ośrodka Zwalczania Chorób Ryb. Objeżdżał gospodarstwa rybackie karpiowe i pstrągowe po Gdańsk, Gorzów i Poznań. Często w prasie fachowej opisywał ciekawsze przypadki chorób. Tak było np. z masowym pomorem węgorzy na Zalewie Szczecińskim latem 1963 r. Spowodował on załamanie się połowów i zatrzymanie eksportu. "Wygląd chorych węgorzy wzbudzał odrazę z powodu przekrwienia skóry, odpadania płetw i martwicy skóry" - pisał we wspomnieniach. - Problemem dla hodowców jest też posocznica, która wiosną dziesiątkuje hodowle karpi - tłumaczy. - Schorzenie samoistnie wygasa na jesieni, gdy spada temperatura wody. Posocznicę wywołuje wirus o wielu cechach zbliżonych do wirusa wścieklizny ssaków. - Powoduje zmiany w komórkach nerwowych ryby przypominające te u ssaków. Takie były też m.in. tezy mojej pracy doktorskiej, którą obroniłem na Wydziale Rybactwa Morskiego i Technologii Żywności pod kierownictwem prof. Jerzego Kulczyckiego z PAM. Poznał go podczas ćwiczeń wojskowych w 8. Flotylli Obrony Wybrzeża, gdzie Stankiewicz był oficerem żywnościowym. Półżartem wspomina: - Jeżeli w marynarce ktoś się zatruł, to tłumaczyłem z sanepidowskiego na nasze, co to znaczy salmonella czy escherichia coli, popularne "zatruwacze" pokarmowe. Od Tita po Morze Beringa Lekarz od ryb sporo podróżował. Jak trzeba było zaimportować karpia z Jugosławii, to jako ekspert biura handlu zagranicznego "Rybex" jechał i sprawdzał rybę w kraju marszałka Tito. - Krajowe dostawy tej ryby nie zawsze zaspokajały rynek, a przed Wigilią karp stawał się sprawą niemal polityczną - opowiada. Jeździł też do Skandynawii. Tam eliminował węgorze porażone nicieniami pasożytującymi w pęcherzu pławnym. Zdrowe były kupowane w celu zarybienia polskich wód. Kolejna przygoda to praca na bazie rybackiej "Pomorze" w rejonie Georges Bank na północno-zachodnim Atlantyku. - Zorganizowałem pierwsze w naszej flocie laboratorium chemiczne na statku. Badano w nim zawartość wody i tłuszczu w dostarczanej przez statki rybackie mączce rybnej - wyjaśnia. Z tego okresu utkwiło mu zwłaszcza częste przechodzenie ze statku na statek To bardzo niebezpieczny sposób przemieszczania się. Po latach, u schyłku polskiej floty rybackiej, znów musiał się przesiadać z trawlera na trawler. Sposoby były trzy. Pierwszy - sztormtrapem między sczepionymi cumami jednostkami. Drugi - szalupą lub pontonem spuszczonym na wodę, "co wymagało pewnych umiejętności ruchowych pasażera, w odpowiednim momencie chwytającego się zwisającego na burcie statku trapu". Było też przenoszenie "bierne w metalowej klatce, coś na kształt kolejki linowej rozpiętej między masztami cumowanych statków" - wspomina w książce. Ciarki same przechodzą po plecach, on tymczasem wędrował jako inspektor między statkami "Gryfa", "Odry" i "Dalmoru". Na Morzu Beringa czuwał bowiem, aby przestrzegano europejskich zasad higieny. Sprawdzał, czy są przestrzegane procedury HACCP, które, jak powiada, wymyślili Amerykanie przy produkcji żywności dla załóg statków kosmicznych. Z angielskiego na polski skrót ten tłumaczy się jako "analiza zagrożeń i krytyczne punkty kontroli". Oznacza system organizacji działania w firmach mających do czynienia z żywnością, który ma sprawić, że np. przetworzona ryba będzie zdrowa. - Na tych starych trawlerach była masa biurokracji, protokołów, komisji, aby sprawdzić, czy nie ma punktów krytycznych. Tymczasem nie zauważano, iż na statkach są zardzewiałe zbiorniki na złowioną rybę, że wypadają drzwi. Sprawdzano natomiast, czy jak rybak wróci z ubikacji, może uruchomić łokciem kran i umyć ręce - wspomina paradoksy. Czy słuszne jest powiedzenie "zdrowy jak ryba"? - Nie. Ryby bardzo łatwo ulegają różnym schorzeniom. Czynnikiem biologicznym wywołującym problemy może być wirus, bakteria, skończywszy na pasożycie - mówi specjalista od chorób ryb.
 
M. Klasa
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl