XIII Międzynarodowe Targi Morskie Baltexpo nie były z pewnością pechowe, ale nie można też mówić o
wielkim sukcesie. O powodzeniu targów i ich szansach na przyszłość mówić za wcześnie - prawdopodobnie dopiero edycja za dwa lata okaże się decydująca. Niebagatelna będzie jednak rola i aktywność
organizatora, który chyba powinien zmienić podejście do targów, by móc przyciągnąć nowych klientów i gości.
Tegoroczne targi Baltexpo miały być lepsze, gdyż twierdzono, że polski przemysł okrętowy
jest obecnie w lepszej kondycji, niż przed rokiem. Po raz pierwszy odbywały się w roku nieparzystym, a więc nie w sąsiedztwie wielkiego konkurenta wystawienniczego z Hamburga - co było ponoć po myśli
większości wystawiających się firm, zwłaszcza polskich. Wystawcy narzekali jednak na słabą frekwencję wśród zwiedzających, na co mógł mieć wpływ zaledwie roczny, zamiast tradycyjnie dwuletniego, dystans
od poprzedniej wystawy.
Tak czy inaczej, Baltexpo znalazło się w punkcie zwrotnym. Warto zwrócić uwagę na kilka czynników, które - być może - są powodem osłabienia zainteresowania targami, a
zarazem mogą być ich szansą na przyszłość. Wydaje się, że reklamowa obecność Baltexpo na łamach międzynarodowej prasy fachowej była za słaba. Warto pomyśleć o jej rozszerzeniu. Nawet jeśli reklamowanie
takich targów "na mieście" nie ma wielkiego sensu (pamiętne są czasy świetności Baltexpo, kiedy to całe Trójmiasto niemal tonęło w plakatach), to warto zadbać o lepszą promocję, przynajmniej w
instytucjach i większych firmach związanych z przemysłem okrętowym - w tym np. na uczelniach morskich (akademie morskie, wydziały oceanotechniki i okrętownictwa politechnik, etc.). Dużym błędem była
"kulejąca" promocja targów w Internecie. Podczas gdy konkurencyjne imprezy prezentują obszerne, bogate w informacje witryny internetowe, z możliwością obejrzenia listy wystawców nawet na rok przed
terminem wystawy, witryna Baltexpo 2005 przez wiele miesięcy "straszyła" komunikatem "serwis w budowie"; na kilka dni przed wystawą w ogóle nie dawała się otworzyć, a dopiero niemal w przeddzień
imprezy zaczęła przekierowywać internautów na stronę internetowego patrona medialnego, z przyzwoitym zakresem, niepotrzebnej już prawie nikomu, bo zbyt późnej wiedzy na temat targów.
Wątpliwości
może budzić formuła konferencji organizowanych przy okazji Baltexpo. Więcej możliwości do wypowiedzenia się (kosztem polityków, którzy i tak na ogół operują ogólnikami) należałoby dawać specjalistom i
managerom z przemysłu.
Wobec topniejącego grona potencjalnie zainteresowanych targami Baltexpo, być może potrzebna jest dyskusja nad zmianą formuły tych targów. Może marginalizacja Baltexpo ma
przyczyny obiektywne, niezawinione ani przez organizatorów, ani nawet przez słabą kondycję polskiego przemysłu okrętowego, lecz np. przez globalne zmiany w gospodarce, w tym na rynku wystawienniczym.
Większość wystawców zdawała się jednak być zadowolona. Niektórzy nawet twierdzili, że frekwencja w ich stoiskach była lepsza niż przed rokiem.
O tym, że Baltexpo jest nadal zauważane i doceniane
w świecie, świadczy choćby obecność międzynarodowej morskiej prasy fachowej. Najobszerniejsze stoisko w tej branży, często goszczące zainteresowanych rozmówców i kontrahentów, miała grupa Maritime Trade
Press, z takimi publikacjami, jak miesięcznik "Schiff & Hafen", znakomity biuletyn "wywiadu rynkowego" "New Ships", "Namiary na Morze i Handel", "Polish Maritime Industry
Journal" (wydanie specjalne na targi) i "Informator Gospodarki Morskiej". Swoje stoisko miał także wydawca poczytnej "The Scandinavian Shipping Gazette". Dziennik "Lloyd's List"
nieprzypadkowo właśnie na czas trwania Baltexpo zaplanował raport o polskiej gospodarce morskiej.
Tradycją Baltexpo jest przyznawanie wystawcom nagród "Złotej Kotwicy". Dwie równorzędne,
pierwsze nagrody otrzymały w tym roku: Stocznia Szczecińska Nowa Sp. z o.o. - za nowoczesny, skomplikowany technicznie statek wielozadaniowy dla armatora holenderskiego i firma Marit - za "krętlik typu
zamkniętego", zgłoszony przez Australian Investment in Poland Sp. z o.o., w uznaniu dla wysokiej innowacyjności produktu, w sposób zasadniczy poprawiającego funkcjonalność i bezpieczeństwo systemu
cumowniczego.
Wyróżnienie otrzymała firma Alfa Laval Polska Sp. z o.o. - za ujednoliconą metodę weryfikacji jakości oczyszczania paliw, która w znaczący sposób przyczynia się do poprawy niezawodności i
bezpieczeństwa transportu morskiego.
Do ciekawszych wydarzeń wystawienniczych zaliczyć można pierwszą, szerszą prezentację nowatorskich con-ro dla operatora Transfennica, ze Stoczni Szczecińskiej
Nowej Sp. z o.o., czy bardzo ciekawą ofertę stoczni Conrad, dotyczącą budowy dużych, luksusowych jachtów motorowych.
Do najokazalszych stoisk, poza Grupą "Remontowa" SA i głównych polskich stoczni
produkcyjnych, zaliczyć można te przygotowane przez liderów na rynku silników okrętowych, huty Vitkovice i towarzystw klasyfikacyjnych DNV, GL i LR. Warto odnotować pojawienie się na targach, obok
tradycyjnie występującego na nich portu gdańskiego, także stoiska Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście SA.
W dyskusjach, mających miejsce na targach, odczuwało się chwilami powiew
optymizmu, tyle tylko, że był on powierzchowny i jednostronny, nie obejmujący całokształtu sytuacji polskiego przemysłu okrętowego, gdyż wypchane portfele zamówień polskie stocznie mają niemal
nieprzerwanie od lat-i raczej nie narzekały na posuchę w tym względzie. Jednocześnie ich finansowa sytuacja nadal nie jest dobra, choć pod pewnymi względami nieco lepsza niż przed rokiem, a przynajmniej
mniej niepewna. Stąd, organizatorzy (zaczarowując rzeczywistość) nazywali imprezę "targami uspokojenia". Miejmy nadzieję, że podczas następnego Baltexpo (za dwa lata) będzie więcej powodów do
zadowolenia, niż same tylko obfite listy zamówień polskich stoczni.