Chciałbym kilka zdań poświęcić gospodarce morskiej, czy też przemysłom morskim, ponieważ znawcy
przedmiotu, z tytułami naukowymi, postanowili wprowadzić właśnie taką nazwę.
Wprawdzie definicja przemysłu stanowi, że jest to dział nierolniczej produkcji materialnej, w którym wydobywanie zasobów
przyrody oraz ich przetwarzanie w dobra konsumpcyjne jest prowadzone w dużych rozmiarach, przy zastosowaniu podziału pracy i użyciu maszyn, ale nie oznacza, że nie można jej zmieniać. Zorganizowano nawet
na ten temat konferencję naukową. Uznano, że określenie "gospodarka morska" należy zastąpić nowym: "przemysły morskie". Po tej konferencji ukazała się w prasie fachowej relacja, w której uznano,
że była to ułomna konferencja, która zamiast zajmować się nurtującymi gospodarkę morską (w tym przemysł okrętowy) problemami, rozważała tematy zastępcze.
Nie sądzę, aby zwolennicy przemysłów
morskich nie wiedzieli, że Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, w zestawieniach światowych bilansów rozrachunkowych i płatniczych, zaliczają porty, żeglugę, stocznie remontowe, turystykę
morską itp., do usług handlowych, a jedynie przemysł okrętowy - do producenta towarów, czyli przemysłu.
Według danych MFW za 2003 r., łączne wpływy usług handlowych świata wyniosły 1858,8 mld USD,
a kapitałowych - 1423,5 mld USD. W usługach handlowych duży udział mają usługi turystyczne - 28,3% i transportowe - 21,8%. Mniej osiągnęły przychody frachtowe - 10,5% (194,9 mld USD), przewozy pasażerskie
- 4,8% (89,7% USD) i wpływy rządowe (ambasady, konsulaty itp) - ok. 3% (55,1 mld USD). W tym samym czasie światowe wpływy z eksportu towarów wzrosły do 7443,5 mld USD, w tym państw rozwiniętych - aż 60,6%
(4511,6 mld USD).
Twórca naszej gospodarki morskiej po I i II wojnie światowej, Eugeniusz Kwiatkowski, inżynier z wykształcenia, używał najczęściej sformułowania "sektor morski" lub
"gospodarka morska", ale nigdy przemysły morskie. Chyba że w odniesieniu - tylko i wyłącznie - do przemysłu okrętowego.
Zdaję sobie sprawę z postępu technicznego, technologicznego, organizacyjnego,
informatycznego czy ekonomicznego, ale nie można poprawiać czegoś na siłę, niezgodnie ze stanem rzeczywistym.