Resort skarbu państwa wstrzymał prywatyzację Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, gdyż nabrzeża spółki promowej w
Kołobrzegu czy Gdańsku mogłyby trafić w ręce zagranicznej firmy.
- Prywatyzację PŻB wstrzymaliśmy już w marcu - przyznaje Andrzej Król z biura prasowego Ministerstwa Skarbu Państwa. - Zarząd firmy musi
najpierw uregulować stan prawny nieruchomości portowych. Do tego czasu nic w tej materii nie będzie się działo.
Król przypomina, że to już trzecia próba znalezienia armatorowi nowego właściciela.
Przymiarki do prywatyzacji kołobrzeskiej firmy ciągną się już od grudnia 1992 r., gdy Polska Żegluga Bałtycka została skomercjalizowana.
Tym razem na drodze stanęła Ustawa o portach i przystaniach
morskich. Jak informowaliśmy, na kołobrzeską firmę apetyt ostrzył sobie m.in. szczeciński PŻM, ale i np. duński armator promowy DFDS.
- Nabrzeża i tereny PŻB należą w myśl prawa do obszarów portowych i
zgodnie z duchem ustawy nie mogą być sprzedane podmiotowi zagranicznemu, lecz polskiemu, ze wskazaniem na lokalny samorząd - tłumaczy Wojciech Rogowski, członek zarządu PŻB.
- Rada Miasta nie
podjęła jeszcze uchwały w sprawie zakupu nieruchomości od Polskiej Żeglugi Bałtyckiej - informuje z kolei Piotr Pasikowski, rzecznik prezydenta Kołobrzegu. - Miasto jest nimi zainteresowane. Na razie
ścierają się dwie koncepcje. Pierwsza zakłada wykorzystanie niektórych terenów pod zabudowę mieszkaniową. Kontrpropozycja zakłada natomiast, aby nie ograniczać wielkości portu.
Kiedy zapadną
jakiekolwiek decyzje, rzecznik nie potrafił powiedzieć.
W PŻB poinformowano nas, że nieruchomości zajmują 11 hektarów powierzchni i mogą być warte 25 i więcej mln zł.
Zdaniem W. Rogowskiego
prywatyzacja może być wstrzymana na długo. Problemu nie rozwiązałoby też jego zdaniem wydzielenie nieruchomości do oddzielnej spółki, gdyż jej udziałowcem i tam pozostałaby PŻB, a po prywatyzacji nowy,
być może zagraniczny, armator.
Aby przyszły inwestor strategiczny mógł kupić firmę jedynie z promami i obiektami pozaportowymi, trzeba najpierw sprzedać nabrzeża i place na terenie portu. Podobny
problem ma PŻB w Gdańsku, gdzie jest właścicielem terminalu promowego.