Urząd Morski w Szczecinie (UMS) wycofuje się z budowy pola pod urobek z pogłębiania portu i toru wodnego. Resort
środowiska nie zgodził się bowiem na zmianę przepisów, co pozwoliłoby na inwestycję na półwyspie Radolin w rejonie Jeziora Dąbskiego. Okazuje się także, że wygasł kredyt Banku Światowego.
-
Ministerstwo nie uznało argumentów eksperta BŚ za budową składowiska na Radolinie. Uważa natomiast, że można by było zbudować pole, ale nie jako składowisko odpadów lecz "urządzenie wodne - budowlę
regulacyjną kształtującą brzegi jeziora Dąbie" - relacjonuje czwartkowe spotkanie w Warszawie Andrzej Borowiec, wicedyrektor UMS ds. technicznych.
Według niego nie byłoby różnicy w sensie
technicznym; proponowany obiekt podlegałby natomiast innym regulacjom prawnym. Tylko że nie ma już czasu. Radni Szczecina musieliby bowiem po raz kolejny zmienić plan zagospodarowania przestrzennego.
Wypowiedzieć by się musieli także ekolodzy itp.
- Na pewno więc nie zmieścilibyśmy się z budową w terminie do końca 2007 r. - mówi wicedyrektor UMS. - Efekt jest taki, że najprawdopodobniej bank
zamknie kredyt. Natomiast UMS pola refulacyjnego na jeziorze Dąbie budował już nie będzie (pozostaje drugi z inwestorów, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej - red.).
Jak mówi Borowiec, kredyt i tak
wygasał z końcem czerwca. Jednak UMS oraz port prowadziły rozmowy o jego przedłużeniu do końca 2007 r.
- Bank się na to zgodził, dostaliśmy w tej sprawie dokument, więc cały czas działaliśmy tak, jakby
był przedłużony. Miesiąc temu zadzwonił do mnie pracownik BŚ i poinformował, że omyłkowo przedłużono tylko część kredytu, która dotyczyła finansowania terminalu w porcie. Natomiast pożyczki na pole nie
przedłużono. Praktycznie więc i tak już jej nie było - tłumaczy wicedyrektor UMS.
Błąd próbowano naprawić, ale brak zgody resortu na składowisko rozwiązało bankowcom problem.
- Brak tego pola
stawia nas w trudnej sytuacji. Nie ma oczywiście bieżącego zagrożenia, bo w miejscach, gdzie muł może być zanieczyszczony, w ciągu roku nie planujemy pogłębiania - mówi Dariusz Rutkowski, prezes portu. -
Przygotowujemy rozwiązania alternatywne. Są one jednak w stadium projektów.
Andrzej Stachura, prezes Stoczni Szczecińskiej Nowej uważa, że to także sprawa miasta: - To ono przecież zrzuca ścieki do
Odry. W efekcie urobek z pogłębiania nie nadaje się do składowania.
Być może obu podmiotom uda się porozumieć z Elektrownią Dolna Odra. Zanieczyszczony muł byłby przewożony barkami i składowany na jej
hałdach popiołów.