Prokurator Chrystofer Świerk zaskarżył wyrok uniewinniający Zbigniewa Zalewskiego. Może więc być tak, że
wiceprezydent Zalewski ponownie będzie musiał udowadniać, że nie brał udziału w aferze łapówkarskiej.
Raz już udało mu się przekonać sąd o swojej niewinności. W lipcu br. został oczyszczony z zarzutu,
że za 100 tys. zł łapówki obiecał biznesmenom wygranie przetargu. Skazany został tylko Jan S., który przyznał się do składania propozycji korupcyjnych. W czasie procesu twierdził jednak, że robił to na
polecenie Zalewskiego. To po jego zeznaniach wiceprezydent wpadł w kłopoty.
Sąd uznał jednak, że Jan S. był oszustem, który wykorzystując znajomość z Zalewskim, próbował na własną rękę wyłudzić
pieniądze od przedstawicieli firm biorących udział w przetargu organizowanym przez port. Za to został skazany na 2 lata w zawieszeniu. Zalewski został uniewinniony.
Prokurator, po zapoznaniu się z
uzasadnieniem wyroku, nie zgodził się z argumentacją sądu. Zaskarżył oba wyroki (w przypadku Jana S. prokurator nie podważa wysokości kary, lecz sentencję). Chodzi o to, by uznać obu oskarżonych za
wspólników świadomie łamiących prawo. Przypomnijmy, że oskarżyciel żądał dla Zalewskiego 2 lat więzienia, grzywnę i zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych przez 5 lat - gdyby sąd przyjął propozycję
prokuratora, wiceprezydent musiałby się podać do dymisji.
Teraz ruch należy do Sądu Okręgowego (wydziału odwoławczego), który w najbliższym czasie rozpozna apelację prokuratury. Ma dwie możliwości:
utrzymać w mocy wyrok uniewinniający wiceprezydenta Szczecina albo uchylić decyzję Sądu Rejonowego i cofnąć sprawę do ponownego rozpoznania.
- Jestem dziwnie spokojny - przyznał mec. Dariusz Babski,
obrońca polityka prawicy. - Mam nadzieję, że sąd uzna niewinność mojego klienta i w ten sposób definitywnie zamknie całą tę sprawę.