Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Pośpiech jest dobry przy... Z archiwów Izby Morskiej w Szczecinie

Kurier Szczeciński, 2005-09-14

Nie będę kończył zdania zawartego w tytule, gdyż pośpiech może być i zły, i dobry, ale zawsze dziwiła mnie niefrasobliwość ludzi, którzy na własne życzenie ulegali wypadkom. Nie wkładając np. kasku na budowie, z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że w końcu coś spadnie nam na głowę, nie używając osłon słuchu w miejscach o wielkim natężeniu hałasu, w końcu dosięgnie nas głuchota, czy podczas siarczystego mrozu dotykając językiem do metalu boleśnie przymrozimy sobie ten delikatny narząd. Zresztą na ten temat jest wiele ludowych mądrości - i o kózce, która skakała i o uszach, które na złość mamie sobie odmrozimy. Zawsze dziwiło mnie i to także, że w wielu przypadkach, chociaż delikwent sprowokował wypadek, konsekwencje spadały lub dotykały szerszego grona ludzi. Tak było latem 1998 r. na jednym z miejskich promów w Świnoujściu. Większość mieszkańców Szczecina, a i z pewnością z głębi kraju przyjeżdżając nad morze wie, że Świnoujście leży na wyspie i żeby się tam dostać trzeba przeprawić się na drugą stronę rzeki Świny promem. Są tam dwie przeprawy: duża na okrężnej drodze głównie dla samochodów niezarejestrowanych w Świnoujściu i mała w samym mieście dla miejscowych i pieszych. Otóż chodzi o tę małą przeprawę, prom "Bielik II" i pewnego rowerzystę tak niecierpliwego, że w konsekwencji zamiast szybciej znaleźć się na drugiej stronie, trafił na dłuższe leczenie do szpitala. Zdumienie budzi fakt, że ów rowerzysta miał 58 lat, był na emeryturze i prawdopodobnie czasu miał bardzo wiele. Do wypadku - wynika z orzeczenia Izby Morskiej, której w tej konkretnej sprawie przewodniczył sędzia Zdzisław Wunsch - doszło wieczorem ok. godz. 21. Była dobra widoczność, a na promie paliły się światła i padał deszcz. Nasz dziarski rowerzysta pierwszy znalazł się na promie, gdy ten zacumował po stronie Warszowa (obok stacji PKP) i jako pierwszy zajął miejsce na przeciwległym krańcu promu tak, aby w pierwszej kolejności wyjść na brzeg po stronie Świnoujścia. Tu musimy wyjaśnić, że "Bielik II" ma na swych obu krańcach po trzy odrębne rampy, po których podróżujący przemieszczają się na ląd. Ze względów technicznych najpierw opuszczana jest i łączona z lądem rampa rowerowa o szerokości nieco ponad jednego metra, następnie samochodowa i na końcu dla pokonujących przeprawę pieszo. Umieszczone są tam także światła czerwone i zielone, sygnalizujące odpowiednio możliwość zejścia. Co podkusiło 58-latka, aby w trakcie opuszczania wąskiej rampy wskoczyć na swój rower i próbować po opadającym podeście zjechać na ląd - nie wiadomo. W każdym razie fiknął kozła i omal nie znalazł się pod rampą samochodową, którą szyper promu miał za chwilę opuszczać. Na szczęście starszy marynarz pełniący dyżur na stanowisku manewrowym po prawej stronie na dziobie promu zasygnalizował przez statkową rozgłośnię, że coś się stało. Leżącego z rowerem człowieka zauważył także szyper, który dotąd obserwował operację cumowania na monitorze. Starsi marynarze wyskoczyli na nabrzeże i razem z cumowniczym podnieśli człowieka i odciągnęli go od rampy promu, gdyż leżał na pomoście zaledwie w odległości ok 20 cm od niej oraz zaczęli udzielać mu pomocy. Delikwent miał rozbitą i zakrwawioną twarz oraz bolał go łokieć. Zawiadomiono także pogotowie, które wkrótce nadjechało i zabrało poturbowanego do szpitala. Następnie ze szpitala w Świnoujściu rowerzystę przewieziono do szpitala w Kamieniu, gdzie przebywał na leczeniu przez kilka tygodni, a po tym leczeniu wrócił na około półroczną rehabilitację do Świnoujścia. Izba Morska w Szczecinie rozpatrując tę sprawę stwierdziła, że powodem wypadku była próba przedwczesnego opuszczenia promu po rampie rowerowej na nabrzeże, zanim prom został zacumowany. Czytając to orzeczenie robi się zimno na myśl, co mogłoby się stać, gdyby rowerzysta wpadł pod rampę samochodową, gdy ta była opuszczana, lub zleciał do wody między cumujący prom a nabrzeże. Lepiej o tym nie myśleć. Izba Morska dopatrzyła się także uchybień w konstrukcji promu, pozwalających na znalezienie się pasażera w takiej krytycznej sytuacji i zaleciła poprawienie zabezpieczeń. Po tym wypadku założono łańcuch zdejmowany przez marynarza dopiero po zaczepieniu rampy do nabrzeża i umieszczono tablice zakazujące zjazdu i wjazdu na prom rowerem. Rower powinien być na prom wprowadzany i sprowadzany. Szczegółowo zbadano także podczas rozprawy wszelkie inne aspekty wjeżdżania i zjeżdżania na prom pojazdów jednośladowych i zalecono armatorowi promów wprowadzenie na nich mechanicznych zagrodzeń z automatyczną sygnalizacją świetlną, zabezpieczającą przed próbami przedwczesnego opuszczania promu przez niezdyscyplinowanych pasażerów. Uznano także, że zachowanie się załogi promu "Bielik II" nie budziło zastrzeżeń.
 
A. Gedymin
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl