Tegoroczna 15. już edycja Hanse Sail w niemieckim Rostoku była znakomitą lekcją poglądową, jak organizować zloty żaglowców.
Jak poinformowała nas Ilona Miziewicz, jedna z organizatorek polskiego stoiska na tej imprezie, jachty nie zawiodły -przybyło ich ponad 250.
- Bardzo ciepło na zlocie została przyjęta Polska, również w
niemieckich mediach - relacjonuje poimprezowe wrażenia Miziewicz, na co dzień współwłaścicielka szczecińskiej firmy u.studio. Wraz z m-expo organizowała ona polskie stoisko pod nazwą "Welcome to Poland
". Tegoroczne Hanse Sail odbywało się pod hasłem "Partnerland Polen".
Pani Ilona podkreśla, że podczas oficjalnego spotkania na pokładzie żaglowca "Fryderyk Szopen" jednostka pękała w szwach
od gości, zaś na rostockie keje zwiedzający przybyli tłumnie, mimo że pierwszego dnia Hanse Sail pogoda nie dopisywała, gdyż na Bałtyku szalał sztorm i hulał wiatr.
Na otwarciu polskiego stoiska
pojawili się m.in.: ambasador Polski w Berlinie - Józef Oleszyński, premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego - Harald Ringstorff oraz nad-burmistrz Rostoku - Roland Methling. Obecni byli także
przedstawiciele samorządu Pomorza Zachodniego.
Bosman Browar zasponsorował most, na którym przecięto wstęgę otwierającą polską prezentację. Potem gości poczęstowano chlebem i solą.
- Na stoiskach
prezentowało się dwudziestu wystawców w czterech sektorach: kuchnia polska, jachting, turystyka, rękodzieło - wylicza Miziewicz. - Wydawałoby się, że 1600 metrów kwadratowych powierzchni to dużo miejsca,
ale i tak nie pomieściliśmy wszystkich chętnych i już na dwa tygodnie przed imprezą musieliśmy odmawiać zgłaszającym się.
Niemcy wyliczyli, że od 11 do 14 sierpnia Rostok odwiedziło ponad milion
turystów. Pięknym akcentem zlotu żaglowców była muzyka Chopina. Tej chwili przewodził nasz żaglowiec, na którym żeglarze trzymali w rękach pochodnie, a jednostka była dodatkowo oświetlana z portu.
- Na
miejscu przez pięć dni był p. kapitan Marcin Raciborski, szef biura organizacji regat The Tall Ships Races, które w 2007 roku mają się odbyć w Szczecinie. Obserwował ten zlot na zaproszenie Niemców -
informuje Miziewicz.
Szczecinianka przypomina, że taki zlot to również wielka machina marketingowa. - Aby pozyskać nań te największe żaglowce, należy im zapewnić czartery. Bo te jednostki
przypływają po to, aby zarabiać pieniądze. Firmy mogą sobie wtedy wynająć jacht na czterogodzinny rejs. Ceny kształtują się od 2 tys. euro do 5 tys. - wylicza Miziewicz.
Podczas takiej imprezy jak
Hanse Sail Niemcy zarabiali praktycznie na wszystkim, począwszy od "dzielenia na czworo" powierzchni wystawienniczej, a skończywszy na pamiątkach.
Oczywiście jak na festyn przystało, najlepiej
sprzedawało się jedzenie i alkohol. A oprócz tego wszelkie gadżety związane z rękodziełem i firmowe drobiazgi. Dziś Hanse Sail jest nie tylko spotkaniem wodniaków, ale i festynem "ziemia-powietrze",
bo np. odbył się także pokaz hydroplanów. Był także cykl konferencji o charakterze gospodarczym.