- Powiodła się restrukturyzacja stoczni. Zdołała ona opanować wszystkie technologie, buduje statki szybciej, taniej
oraz w ustalonych z armatorami terminach - twierdzi Izabella Maruszczak ze stoczniowego biura kontraktacji.
W lipcu mija trzecia rocznica powołania Stoczni Szczecińskiej Nowej. Nowa spółka powstała na
gruzach bankruta - Stoczni Szczecińskiej SA i holdingu, do którego należała poprzedniczka. Przełomowy 2002 rok obfitował w marsze protestacyjne załogi, wiece na stoczniowej rampie i jaja, które leciały na
prominentów. Pod naciskiem stoczniowców udało się wywalczyć miejsca pracy i nową firmę.
- Dziś zatrudnienie ukształtowało się na poziomie 5,3 tys. osób. 1,5 tys. pracowników zatrudnionych jest
natomiast u podwykonawców - wylicza Maruszczak.
- SSN nie zalega z żadnymi płatnościami względem państwa i reguluje je w terminie. Od chwili powstania tytułu swoich zobowiązań wpłaciła do budżetu i
ZUS-u prawie 244,2 mln zł.
Od swych narodzin spółka zwodowała 22 statki, a o jeden więcej przekazała do eksploatacji. W ciągu tych trzech lat firma podpisała 68 kontraktów. Wśród nich były umowy na
dokończenie statków wyjętych przez banki z masy upadłości Stoczni Szczecińskiej. Firma podpisała też trzy umowy na realizację dostaw do Wietnamu oraz jeden kontrakt na dostawy do tego kraju pakietów
materiałów na budowę statków B183.
Na początek stycznia tego roku w portfelu nowych zamówień stoczni znajdowało się 38 statków o łącznej wartości prawie 1,5 mld USD. Łącznie stanowi to ok. 0,9 proc.
światowego stanu zamówień na statki handlowe.
- Załoga ma zapewnioną pracę na 41 miesięcy, czyli do 2008 roku. Prowadzimy jednak aktywną kontraktację na rok 2009 i lata następne - podkreśla
Maruszczak.