Z wcześniejszych zapowiedzi wynikało, że sąd zamknie we czwartek postępowanie prowadzone przeciwko Zbigniewowi
Zalewskiemu i odda głos stronom. Obrońcy oskarżonego złożyli jednak nowe wnioski dowodowe i sprawa ciągnie się dalej.
Czwartek był kolejnym dniem procesu byłego prezydenta Szczecina oskarżonego o
usiłowanie wyłudzenia łapówki od biznesmenów biorących udział w organizowanym przez port przetargu na rozbudowę nabrzeży. Razem z nim na ławie oskarżonych siedzi Jan S. (były kolega partyjny Zalewskiego z
Porozumienia Centrum). To on pogrążył swojego towarzysza. Przyznał się do składania przedsiębiorcom propozycji korupcyjnych. Twierdzi jednak, że kontaktował się z nimi właśnie na polecenie Zalewskiego. W
jego imieniu żądał ponoć 100 tys. zł za pomoc w wygraniu przetargu.
Sąd przesłuchał już w tej sprawie wszystkich świadków. Na wczorajszą rozprawę poproszono jedynie biegłego psychiatrę, który miał
się wypowiedzieć o stanie zdrowia Jana S. Z przedstawionej przez niego opinii wynika, że oskarżony jest zdrowy.
- Na zmienność jego wypowiedzi podczas przesłuchań miały wpływ: dyskretne zaburzenia
pamięci, duże emocje związane ze sprawą i obawa przed współoskarżonym - Zbigniewem Zalewskim - zapewnia dr Jerzy Pobocha.
Obrońcy Zalewskiego udowadniają jednak, że Jan S. nie jest wiarygodnym
świadkiem. Przypomnieli wczoraj, że oskarżony był w latach 80. ławnikiem sądowym. Za próbę wyłudzenia łapówki za uchylenie tymczasowego aresztu został skazany na 4 lata więzienia. Zdaniem adwokatów, kilka
lat później, chcąc zostać członkiem kolegium ds. wykroczeń, złożył w Radzie Miasta fałszywe oświadczenie o niekaralności. O potwierdzenie tej informacji obrońcy zwrócili się do biura RM 5 lipca. Do
dzisiaj jednak odpowiedź do sądu nie przyszła.
- A jest ważna, bo charakteryzuje osobowość Jana S. i wiele mówi o jego prawdomówności - twierdzi mec. Andrzej Preiss.
S. z kolei zapewnia, że nigdy
nie był członkiem kolegium i nigdy nie składał oświadczeń o niekaralności. Jaka jest prawda? Dowiemy się na następnej rozprawie - o ile do sądu dotrze odpowiedź z biura RM.