Odznaczenia i wzajemne komplementy zdominowały uroczyste otwarcie sesji z okazji 55-lecia polskiego zarządu w portach w
Szczecinie i Świnoujściu. Feta odbyła się wczoraj w sali Anny Jagiellonki szczecińskiego zamku.
Dariusz Rutkowski, prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście stwierdził, iż "rzeczywistość
wykreowała nasze porty jako typowo masowe". - Dziś jednak stają się one uniwersalne, zdolne do przeładowywania różnych towarów - zaznaczył. - Jestem spokojny o ich przyszłość.
- Trochę z niepokojem
odbieram ciągoty separatystyczne w Świnoujściu - powiedział z kolei Witold Górski, wiceminister infrastruktury. - Powinniśmy konkurować z portami zagranicznymi, a nie między sobą.
Wiele patosu było w
przemówieniu wojewody Stanisława Wziątka. Wręczył on prezesowi portów żaglowiec na bursztynie, w który "dmucha dobry wiatr historii".
- Pamiętam czasy, kiedy był to największy port na Bałtyku -
zauważył natomiast marszałek Zygmunt Meyer.
Teraz porty nie są już potentatami i jak przypomniał w liście do uczestników spotkania minister gospodarki Jacek Piechota, przeładowują ok. 15 mln ton
ładunków rocznie.
Z wydanego w 1995 roku albumu "50 lat polskiej gospodarki morskiej na Pomorzu Zachodnim", wynika, że zespół portów Szczecin i Świnoujście rozpoczął przeładunkowy marsz w dół od
1979 r., gdy przez nabrzeża przeszło jeszcze ponad 24 mln ton ładunków. Potem był okres stanu wojennego i dekada lat 80., a z nią stagnacja gospodarcza w kraju. Przeładunki oscylowały na poziomie
kilkunastu milionów ton rocznie.
Dziś porty potrzebują modernizacji, stąd wielokrotnie odwoływano się podczas sesji do rychłych inwestycji. W Szczecinie na Ostrowie Grabowskim ma powstać baza
kontenerowa oraz terminal logistyczny.
Z okazji 55-lecia polskiej administracji w portach nie obyło się bez odznaczeń państwowych, resortowych i portowych. W zamku czynna jest wystawa zdjęć związanych
z historią portów.