Zmniejszenie zapotrzebowania na holowania dużych statków w porcie w Świnoujściu spowodowało poszukiwania nowych
możliwości zarobkowania przez spółkę Port-Hol, której stuprocentowym akcjonariuszem jest Port Handlowy Sp. z o.o. w Świnoujściu. Znaleziono je stosunkowo szybko w holowaniach morskich. Rynek ten pomału
ale sukcesywnie się rozwija stwarzając nowe możliwości. Wyjściu w morze sprzyja dobra koniunktura, gdzie często popyt przewyższa podaż.
- Ale do tych holowań należy być dobrze przygotowanym,
bowiem międzynarodowe wymagania są bardzo wysokie, tak dla holowników, jak i załogi - twierdzi Włodzimierz Jurczyk - prezes firmy. Spełnienie ich wymaga ogromnych jak na nasze warunki nakładów. Sprzęt
holowniczy musi mieć m.in. międzynarodowe certyfikaty. Holowniki muszą być wyposażone w odpowiedni sprzęt nawigacyjny, łączności, obserwacji. Do holowań morskich przystosowane są dwa z pięciu holowników:
"Uran" - stanowiący własność spółki i "Atlant" - dzierżawiony od ZMPSiŚ SA.
Jeszcze do niedawna licząca zaledwie cztery lata firma 15 proc. swoich przychodów pozyskiwała z holowań
morskich, w które weszła dwa lata temu. W roku bieżącym na skutek zastoju w holowaniach portowych i ograniczonej ilości przeładunków, poszerzyła ten obszar do ok. 40-45 procent.
Obecnie Port-Hol
holuje ładunki do portów w Szwecji, Norwegii, Niemiec, Danii, Holandii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii. Holowane są pontony z kadłubami statków surowych na doposażenie w stoczniach, elementy statków na
pontonach morskich na zachód Europy i konstrukcje stalowe do francuskich i niemieckich stoczni. Jedną z ciekawszych operacji było ostatnio holowanie doku z Morskiej Stoczni Remontowej w Świnoujściu do
Kłajpedy. Ciągniony ładunek miał ogromne gabaryty, a dodatkowo pozostawiono na nim dźwigi.
W ocenie prezesa Jurczyka bardzo dobrze układa się współpraca ze wschodnim wybrzeżem, z obszarem
Trójmiasta, skąd jest najwięcej zleceń realizowanych głównie na zachód Europy. W Zachodniopomorskiem, co dziwi najbardziej, mimo dużego potencjału prefabrykatów prawie się nie produkuje, więc
zleceniodawców w ogóle nie widać. Od połowy 2003 r. Port-Hol obsłużył ponad 50 holowań morskich. Do maja br. wykonano 11 holowań morskich.
Mimo iż 2004 r. Port-Hol zakończył z wynikiem dodatnim,
firma odnotowuje spadek w przychodach. Malejące usługi notowane są w holowaniach w obszarze portu oraz w przeładunkach masowych. Zwyżkę odnotowuje się w drobnicy i stali.
Trudna sytuacja wymusiła
wprowadzenie ścisłego reżimu oszczędnościowego. Ogranicza się do minimum wszystko: zakupy sprzętu, materiałów, usług. Przeprowadza się jedynie niezbędne remonty. W porozumieniu ze związkami zawodowymi i
racjonalnym podejściem załogi do trudnej sytuacji prawie 70 proc. załogi przejściowo zatrudniono na pół etatu. Pozostałym obniżono pensje o 10 proc. Ale poniżej pewnego poziomu wydatków zejść nie można,
by nie zagrozić bezpieczeństwu żeglugi i istnienia firmy.
Mimo trudności prezes Włodzimierz Jurczyk oraz jego zespół wierzą, że lepsze czasy niebawem nadejdą, a powrót do pracy załogi jest
zagwarantowany. Z optymizmem patrzą w przyszłość. Wierzą, że po remoncie Nabrzeża Górników w Świnoujściu poprawi się koniunktura. Nikt tu nie załamuje rąk.
Szefostwo firmy zdaje sobie sprawę z
rosnącej konkurencji i potrzeby jej sprostania, podniesienia jakości świadczonych usług, które stanowią priorytetowe zadanie. Celem strategicznym jest zakup kolejnego nowoczesnego holownika uniwersalnego
o innej technologii niż "Uran". Planuje się też wspólne przedsięwzięcie, które na razie stanowi tajemnicę handlową, mające na celu wzmocnienie miejscowych polskich firm holowniczych
Zachodniopomorskiego. W dalszym ciągu firma upatruje dla siebie nisz rynkowych, prowadząc aktywny marketing.