- Polscy rybacy nie będą w stanie wykorzystać wszystkich unijnych pieniędzy - uważa minister gospodarki Jacek
Piechota. W ten sposób tłumaczy decyzję resortu o zmniejszeniu dofinansowania tego sektora.
Jak informowaliśmy, Stowarzyszenie Armatorów Rybackich jest zaskoczone decyzją o obniżeniu unijnego
dofinansowania, przeznaczonego na rybołówstwo w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego. Resort zrezygnował z kwoty prawie 430 mln euro, które mogłyby zasilić branżę w latach 2006-2013.
- Sytuacja
jest prosta: dzisiaj Sektorowy Program Operacyjny dla rybołówstwa jest najmniej wykorzystywanym programem. Rybacy zainteresowani są głównie jego elementem, który dotyczy złomowania, a więc likwidacji
jednostek - twierdzi minister Piechota. - Praktycznie nie ma żadnego zainteresowania funduszami przeznaczonymi na tworzenie alternatywnych miejsc pracy czy rozwój obszarów, które były zależne od
rybołówstwa.
Piechota uważa, iż w tej sytuacji, gdy rząd negocjuje z Unią Europejską wysokość środków, argumentem dla Brukseli może być stan ich dotychczasowego wykorzystania.
- Dla Komisji
Europejskiej i innych państw członkowskich argumentem może być to, że proponujemy kwoty, których nie będziemy w stanie wykorzystać - zaznacza.
Mając więc propozycję określonej puli pieniędzy, minister
gospodarki zadecydował, że część z nich przeznaczona zostanie na inne programy sektorowe, ale w ramach puli dla Polski.
- Niczego nie stracimy. W przeliczeniu na rok, w latach 2007-2013,
zaproponowaliśmy ten sam poziom środków co w latach 2004-2006 na rybołówstwo. Będą one jednak przesunięte głównie z puli na likwidację kutrów i trafią m.in. do regionów nadmorskich w ramach programów
regionalnych - przekonuje szef resortu.