Kolejny dzień procesu Z. Zalewskiego, byłego wiceprezydenta Szczecina i przewodniczącego Rady Miasta, upłynął na
konfrontacjach zeznań świadków. Sąd chciał ustalić prawdziwy przebieg spotkania, w jakiego części uczestniczył Zalewski, a w czasie którego w jego imieniu miała paść korupcyjna propozycja.
Zanim doszło
do przesłuchania świadków - Z. Zalewski złożył oświadczenie, w którym odniósł się do wcześniejszych zeznań Leszka B., b. wiceprezesa Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, autora zawiadomienia o
możliwości popełnienia przestępstwa. Za pomoc w wygraniu przetargu Janusz S., drugi oskarżony w procesie, miał w imieniu Z. Zalewskiego żądać od przedstawicieli "Hydrobudowy" 100 tys. zł łapówki.
Zalewski zarzucił świadkowi m.in. niekompetencję i kłamstwa o działalności Zalewskiego w radzie nadzorczej ZMPSŚ.
W konfrontacji wzięli udział Wojciech Cz. i Zdzisław O. z "Hydrobudowy", którzy
mieli słyszeć korupcyjną propozycję. Sąd wyjaśniał rozbieżności po zeznaniach tych świadków w ABW, prokuraturze i przed sądem. Twierdzili, że na spotkaniu z Januszem S. w Gdańsku nie mówiono o konkretnych
zleceniach, czy prowizji, nie padło nazwisko Zalewskiego ani jego funkcja. Wynikało, że członkowie władz "Hydrobudowy" umówili się na spotkanie w Szczecinie nie wiedząc o czym będą rozmawiać ani z
kim. Gwałtownie temu przeczył oskarżony S.
- Przysięgam na Chrystusa, że oba spotkania były za wiedzą i poleceniem p. Zalewskiego - zapewniał Janusz S. Współoskarżony skwitował to: "Janusz S. kolejny
raz łże".
Konfrontacji poddano też okoliczności spotkania, na którym miała paść propozycja 100 tys. zł łapówki. Wojciech Cz. twierdził, że gdy w restauracji hotelu "Panorama" byli razem -
Wojciech Cz., Zdzisław O., Zalewski i Janusz S. - nie padła propozycja łapówki. W ABW świadek miał jednak zeznać, że po opuszczeniu towarzystwa przez Zalewskiego i ujawnieniu propozycji prowizji z
kontekstu rozmowy wniósł, iż pieniądze są dla tego polityka. Wczoraj wyjaśnił, że miał takie wrażenie, bo wyjście Zalewskiego i propozycja złożona przez S. nastąpiły po sobie.
Co ciekawe, drugi ze
świadków, Zdzisław O., choć zapewniał, że firma propozycję zaraz odrzuciła, bo "nie tak rozgrywają się przetargi", kilkakrotnie rozmawiał z oskarżonym Januszem S. Jak twierdzi, by dowiedzieć się
"kto za tym stoi".