Rozmowa z Romanem Woźniakiem, prezesem POL-Levant Linie Żeglugowe Sp. z o. o.
- Wyniki, jakie uzyskał
POL-Levant w ub.r., były jednymi z najlepszych w całej jego ponad kilkunastoletniej historii (patrz ramka). Co się na to złożyło?
- W miarę optymalne wykorzystanie zarówno niespotykanej od lat
koniunktury w żegludze oraz techniczno-ekonomicznych walorów naszych statków ro-ro, a także profesjonalizm naszej załogi, zarówno lądowej, jak i morskiej. Dwa z naszych statków ro-ro wykorzystaliśmy
głównie do przewozu sprzętu wojskowego, przeznaczonego dla stacjonujących w Iraku wojsk. Woziliśmy m.in. czołgi i inne pojazdy wojskowe dla armii włoskiej, ukraińskiej, amerykańskiej i kanadyjskiej. Dwoma
następnymi statkami ro-ro, wspomaganymi przez statek wielozadaniowy Flora (typu box shape) utrzymujemy regularny serwis z portów polskich, skandynawskich i niemieckich do portów basenu Morza Śródziemnego.
Wozimy m.in. elementy kompletnych obiektów przemysłowych i najróżniejszą drobnicę, w tym również artykuły spożywcze z Gdyni do portów libijskich czy tarcicę i papier z portów szwedzkich. Nadal ze Szwecji
przewozimy duże ilości różnego rodzaju pojazdów oraz maszyn budowlanych i drogowych, via Latakia, do Iraku. Z Gdyni do portów syryjskich: Latakii i Tartus, wozimy suwnice kontenerowe, wozy podsiębierne i
sztaplarki, przeznaczone na wyposażenie tych portów. Obecnie m.in. 4 kontenerowe wozy podsiębierne, wyprodukowane w szwedzkim Kalmarze, wieziemy do Latakii, a za miesiąc przewieziemy 20 dużych sztaplarek
tego samego producenta - do Tartus. W kierunku odwrotnym wozimy m.in. ziemniaki z Egiptu i Cypru, wagony kolejowe z Włoch do Finlandii, a przede wszystkim kadłuby i inne elementy najnowocześniejszego
obecnie samolotu w świecie - Airbusa 380, z Neapolu do St. Nazaire we Francji. Te ostatnie transporty, które traktujemy niezwykle prestiżowo, realizujemy w kooperacji z francuską firmą Dreyfus,
reprezentującą międzynarodowe konsorcjum logistyczne EADS. Ponieważ jest to wyjątkowy kontrakt, chciałbym poświęcić mu trochę więcej uwagi. Wybór POL-Levantu, jako stałego przewoźnika elementów do
samolotów Airbus 380, nastąpił po kilku przewozach próbnych w 2004 r., podczas których spełniliśmy wszystkie, bardzo rygorystyczne wymagania stawiane przez konsorcjum EADS, produkujące Airbusa i
otrzymaliśmy bardzo wysokie oceny, które zaowocowały dalszymi kontraktami. Wiemy już, że w br. przewieziemy minimum 8 kadłubów, z 14 planowanych do transportu między Neapolem i Kadyksem a St. Nazaire. Z
Włoch do Francji w br. przewieźliśmy już 3 kadłuby oraz 1 kadłub z hiszpańskiego Kadyksu - do St. Nazaire. Ten ostatni, który płynął na Chodzieży, miał największe rozmiary z dotąd przewożonych.
Na
pokład statku został załadowany na specjalnym roll-trailerze, o wymiarach 7 na 24 m. Dla zobrazowania stopnia trudności wymagań stawianych przewoźnikowi przy tego rodzaju transportach, podam przykład, że
data zawinięcia statku do portów załadunkowych musi być uzgadniana miesiąc wcześniej i statek musi być w nich punktualnie, z dokładnością co do godziny. Mogę z dumą powiedzieć, że przy realizacji 5
przewozów w 2004 r. i 4 w 2005 r., nasze statki były zawsze punktualne, co zyskało nam bardzo wysoką ocenę, a przede wszystkim przekłada się na kolejne przewozy o bardzo atrakcyjnych frachtach i
niewątpliwym prestiżu dla POL-Levant, jaki daje współpraca z jednym z największych i najnowocześniejszych konsorcjów lotniczych na świecie.
- Z powyższego wynika, że również bieżący rok powinien być
dobry dla POL-Levantu...
- Na podstawie już dokonanych przewozów i zawartych kontraktów, uważam że będzie nawet lepszy od poprzedniego. W związku z tym, bardzo poważnie myślimy również o
powiększeniu naszej floty o następną jednostkę. Rozważamy zakup, lub długoletni bare-boat charter, statku wielkości Flory (2,7 tys. t).
Jednocześnie będziemy konsekwentnie rozwijać obsługę rynków, z
którymi od lat bardzo ściśle współpracujemy (Syria, Liban, Egipt), a także tych, które z czasem mogą stać się naszymi priorytetowymi rejonami działania. Myślimy także o serwisie do Libii i do Iraku via
porty syryjskie i tureckie, nie wykluczając bezpośrednich zawinięć do portów irackich w przyszłości.
Przywiązujemy także dużą wagę do morskich połączeń wokół europejskich, które wpisują się w
zamierzenia transportowe Unii, mające na celu odciążenie transportu drogowego. POL-Levant, oferując połączenia z mórz Bałtyckiego i Północnego na Morze Śródziemne, dobrze to realizuje. Dotyczy to
szczególnie dłuższych tras, zwłaszcza w aspekcie spodziewanego poszerzenia Unii o Turcję. Zaowocuje ono w przyszłości zwiększeniem przewozów między tym krajem a Niemcami czy państwami skandynawskimi.
Przykładem takiej formy żeglugi są wspomniane wcześniej przewozy kadłubów samolotów Airbus, które - ze względu na gabaryty - nie mogą być przewożone transportem drogowym. Jestem przekonany, że umiejętne
łączenie nowych, promowanych przez Unię Europejską form transportu morskiego, wraz z kontynuacją dotychczasowych, tradycyjnych i opłacalnych obszarów działalności, w których POL-Levant od dziesiątków lat
ma silną i ugruntowaną pozycję, winno przynieść przedsiębiorstwu dalsze korzyści, zarówno finansowe, jak i umacnianie jego pozycji na rynku liniowym.
Rozmawiał: Jerzy Drzemczewski
-----------
Spółka POL-Levant Linie Żeglugowe zakończyła ub.r. bardzo dobrymi wynikami. Cztery eksploatowane przez tego armatora statki ro-ro: Żerań, Chodzież, Tychy i Włocławek oraz zarządzany przez spółkę
konwencjonalny drobnicowiec Flora, przewiozły w ub.r. wprawdzie tylko 125 tys. t ładunków, ale była to w większości najszlachetniejsza, bardzo dobrze płatna drobnica, która umożliwiła wypracowanie aż 10,9
mln zł zysku netto. Zważywszy, że łączne przychody spółki wyniosły ponad 77, 65 mln zł, oznacza to, że armator uzyskał ze swojej podstawowej działalności bardzo rzadko uzyskiwaną w żegludze liniowej
rentowność. Wskaźniki te byłyby jeszcze wyższe, gdyby eksploatowane przez POL-Levant statki były jego własnością i nie musiał płacić za nie tenuty dzierżawnej (np. za Tychy - armatorowi greckiemu, a za
Włocławek - POL-Euro).