Po dłuższej przerwie w szczecińskim sądzie gospodarczym miał być wczoraj (27 bm.) wznowiony proces w sprawie
świnoujskiego basenu Mulnik. Niestety, rozprawa została odroczona do czerwca. Pełnomocnik miasta złożył bowiem w sądzie nowe wnioski dowodowe.
Przypomnijmy, że istotą procesu jest spór o oczyszczenie
basenu z wraków i min morskich oraz rozbiórkę nabrzeża. Polskie Ratownictwo Okrętowe z Gdyni, które kilka lat temu przeprowadzało prace na Mulniku, domaga się ok. 5 mln zł odszkodowania od miasta za
zerwanie umowy. Zrobił to ówczesny prezydent Świnoujścia Stanisław Możejko, który uważa, że PRO wyłudzało pieniądze od miasta za fikcyjne prace. Proces toczy się już kilka lat.
Za każdy wydobyty z
basenu wrak PRO otrzymywało od miasta ok. 400 tys. zł, a za minę ok. 100 tys. zł. Mulnik oczyszczono łącznie z 15 min morskich, 91 beczek z substancjami chemicznymi oraz 8 ton amunicji. Wzajemne
oskarżenia zaczęły się z chwilą opublikowania raportu Najwyższej Izby Kontroli, z którego wynikało, że PRO otrzymało pieniądze za prace, których nie wykonało. Na dowód tego Stanisław Możejko postanowił
sam rozbroić minę nr 16, która jego zdaniem została do basenu podrzucona. Do czasu zerwania umowy miasto zapłaciło PRO prawie 8 milionów złotych. Do spłaty pozostało jeszcze ponad 2 mln zł plus odsetki.
Być może na kolejnej rozprawie zostanie ujawniona opinia niezależnego eksperta z Warszawy z zakresu sprzętu wojskowego. Na razie miasto zamierza dokończyć oczyszczanie Mulnika na własną rękę.