Nie przyznaję się do popełnienia zarzucanego mi przestępstwa powiedział wczoraj Marek Tałasiewicz, były wiceprezes
stoczniowego holdingu, na kolejnej rozprawie w Sądzie Okręgowym w Szczecinie. Twierdzi, że zarzuty prokuratury to "insynuacje".
Nie wiedziałem, że Grupa Przemysłowa była większościowym
akcjonariuszem Porty Holding, nie interesowałem się strukturą wspólników tej spółki. Skład GP poznałem dopiero wiosną 2002 roku, gdy w atmosferze sensacji został opublikowany przez szczecińskie gazety
dodał.
To właśnie Grupa Przemysłowa uczestniczyła w kilku transakcjach, które kwestionuje prokuratura, oskarżając byłych prezesów stoczni o działanie na szkodę firmy.
Marek Tałasiewicz, były
wojewoda szczeciński twierdził również, że nigdy nie uczestniczył w żadnych rozmowach GP, nie interesował się jej sprawami, "bo były one bezużyteczne w jego obowiązkach".
Były prezes zaczął
przedstawiać okoliczności swojego udziału w głosowaniach zarządu holdingu nad czterema uchwałami, które zostały objęte aktem oskarżenia. Zdążył wyjaśnić, jaki jego zdaniem był cel głosowania, w wyniku
którego stoczniowa spółka Porta Eko Cynk podwyższyła swoje kapitały. To poprawiało wskaźniki finansowe istotne dla oceny spółki przy spłacie zobowiązań przytaczał zeznanie jednego ze świadków.
Tałasiewicz nie zdążył opisać sprawy kupna udziałów spółki ASS. Powiedział tylko, że leżało to w interesie stoczni, bo dzięki temu tańsze były ceny usług. Posiedzenie sądu przerwano na prośbę
prokuratora.
Wcześniej były wiceprezes opowiedział o swojej drodze zawodowej, która doprowadziła go do zarządu holdingu. Mówił, że jeszcze jako wojewoda, "który w ramach kompetencji zajmuje się
także restrukturyzacją przedsiębiorstw państwowych", zaangażował się także w działania prywatyzacyjne Stoczni Szczecińskiej.
Gdy w 1988 r. został odwołany z Urzędu Wojewódzkiego, kierownictwo
stoczni zaproponowało mu pracę. Najpierw w spółce Porta Petrol, potem w zarządzie holdingu. Miałem się zajmować wartościami niematerialnymi i prawnymi, systemami zarządzania przez jakość, relacjami z
lokalnym środowiskiem społecznym, rozwojem systemów informatycznych, a także polityką ochrony środowiska wyliczał przed sądem Tałasiewicz.
Zarząd Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA został
oskarżony o przekroczenie swoich uprawnień i niedopełnienie obowiązków, przez co w latach 1999-2000 miał narazić spółkę na szkody w wysokości ponad 68 mln zł. Według prokuratury, prezesi mieli pełnić
podwójne role; byli zarówno udziałowcami zależnej od holdingu spółki Grupa Przemysłowa (oprócz Tałasiewicza) zasiadali w jej organach statutowych, jak też zajmowali kierownicze stanowiska w Porcie
Holding.