Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Proces stoczniowego holdingu. Radźcie sobie sami

Kurier Szczeciński, 2005-03-23
Pierwsza faza procesu zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA powoli zbliża się do końca. Wczoraj wyjaśnienia zaczął składać przedostatni z prezesów holdingu - Arkadiusz Goj. I padło sporo ciężkich zarzutów, m.in. pod adresem rządu Leszka Millera i ministra Jacka Piechoty. Arkadiusz Goj, podobnie jak pozostali członkowie zarządu stoczniowego holdingu, nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu przez prokuraturę czynów. Jego zdaniem, akt oskarżenia jest absurdalny, a 240 tomów zebranych materiałów nie zawiera żadnych dowodów na działania niezgodne z prawem i powstanie szkody w majątku holdingu. Zarząd holdingu został oskarżony o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków, przez co w latach 1999-2000 miał narazić spółkę na szkody w wysokości ponad 68 mln zł. Prezesi mieli pełnić podwójne role - współwłaścicieli zależnej od holdingu spółki Grupa Przemysłowa (GP) i członków kierownictwa Porty Holding (na kontraktach menedżerskich). Prokuratura uważa, że podejmowali działania zmierzające do osiągnięcia przez grupę zysku kosztem holdingu i chcieli, aby zobowiązania grupy były spłacane ze środków stoczniowego holdingu. Według wiceprezesa Goja to, że śledztwo w sprawie Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA rozpoczęło się po 7 maja 2002 roku nie było przypadkiem. - Data ta była zbieżna z nadzwyczajnym walnym zgromadzeniem akcjonariuszy holdingu. Funkcjonariusze państwowi przed, jak i podczas zgromadzenia czynili naciski w celu wymuszenia na nas działań niezgodnych z prawem - stwierdził wiceprezes. - Jakie to były działania? - pytał sędzia Paweł Wojtysiak. - M.in. żądania z banku PKO BP, w imieniu Skarbu Państwa, zmniejszenia wartości akcji będących w posiadaniu członków zarządu, czy też żądania obniżenia kapitału akcyjnego wtedy, gdy spółka miała zysk - wyjaśniał Goj. Jego zdaniem, upadłość holdingu nie jest następstwem machinacji Grupy Przemysłowej, tylko niewywiązaniem się rządu ze swoich zobowiązań. - Jest to podkreślone m.in. w zeznaniach wiceprezesa banku BRE. Stwierdził on, że warunkiem restrukturyzacji były oczekiwane przez banki gwarancje Skarbu Państwa, których nie uzyskały. W tej sytuacji kredyty musiały być wypowiedziane - mówił wiceprezes. Kolejnymi elementami, które doprowadziły do upadłości holdingu miał być brak polityki morskiej i pomocy rządu. - Taką pomoc i to w dużej wysokości otrzymywały stocznie na Dalekim Wschodzie i u naszych głównych konkurentów. Np. stocznie wschodnioniemieckie uzyskały po kilkaset milionów euro, pomoc w Hiszpanii dla stoczni osiągnęła prawie miliard dolarów - stwierdził Goj. Zdaniem wiceprezesa, polski rząd wiedział już kilka lat wcześniej o potrzebach stoczni i nadchodzącym kryzysie. - Wcześniej były deklaracje pomocy. Ale w 2002 roku przedstawiciele rządu odmówili jej nam, twierdząc, że prywatnym się nie pomaga. Premier Leszek Miller i minister Jacek Piechota, powiedzieli: radźcie sobie sami i oddajcie wszystko, co macie, najlepiej płacąc za to podatek. Aktualnie rząd robi wszystko, czego nam wcześniej odmówiono, a nawet więcej. Myśmy nie występowali o dopłaty i dotacje. Jedyną formą pomocy miały być gwarancje rządowe - dodał wiceprezes holdingu.
 
D. Staniewski
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl