Jedna z najstarszych budowli w gdyńskim porcie - falochron główny, liczący sobie 2018 m, zostanie wyremontowany -
poinformowała Anna Stelmaszyk-Świerczyńska, zastępca dyrektora ds. technicznych Urzędu Morskiego w Gdyni. Instytucja ta, jako organ administracji morskiej, ma za zadanie dbać o stan całej infrastruktury,
zapewniającej dostęp do portów od strony morza, czyli o: tory podejściowe, falochrony, oznakowania, systemy nawigacyjne itp. Resztą obiektów, służących eksploatacji i przeładunkom, zajmują się zarządy
portów, czerpiące dochody z ich wynajmowania swoim kontrahentom.
Z wiadomości o remoncie gdyńskiego falochronu ucieszyli się przede wszystkim pracownicy służb technicznych administracji
morskiej, którzy zdają sobie sprawę ze złego stanu, w jakim znajduje się ta budowla. Spełnia ona niezwykle ważną funkcję, ochraniając cały port przed sztormami i odbierając pierwsze ciężkie uderzenia fal.
Zapewnia tym samym bezpieczeństwo znajdującym się przy nabrzeżach statkom i pracującym w porcie ludziom.
Falochron, przez lata niekonserwowany, został mocno nadszarpnięty przez przyrodę i wymaga
kapitalnego remontu. Przede wszystkim przez ponad 80 lat, jakie minęły od jego zbudowania, poziom morza podniósł się o 10 cm, a falochron osiadł o 25 cm. Na jego niejednolitej konstrukcji, składającej się
z trzech różnych rodzajów i wielkości skrzyń (stosowanych podczas jego budowy i odbudowy po wojennych zniszczeniach), pojawiły się głębokie pęknięcia i powierzchniowe rysy. Ponadto, w części podwodnej,
nastąpiła korozja betonu, czyli punktowe jego ubytki.
Jak podkreśla Jacek Kosmólski, główny inspektor w Inspektoracie Nadzoru Zagospodarowań i Zabudowy Urzędu Morskiego w Gdyni, cement, z
którego budowano w latach 20. gdyński port, był znakomity, ale czas robi swoje. Obecnie więc, jak czytamy w opracowaniu urzędu: "istniejący falochron nie zachowuje wskaźników wytrzymałości i
stateczności dla obciążeń obliczeniowych...", czyli może zagrażać bezpieczeństwu portu. Ponadto, jego południowe wejście, przeznaczone dla mniejszych jednostek, a ściślej - tor podejściowy, nie jest
wyznaczone, co stwarza realne zagrożenie dla żeglugi, zwłaszcza w przypadku znacznego natężenia ruchu jednostek pasażerskich i sportowych.
Dzięki nowej inwestycji, sytuacja ma się zmienić.
Wzdłuż całego falochronu, od strony zatoki, zbudowana zostanie ścianka szczelna, przez co zostanie on wzmocniony i poszerzony o 2,5 m oraz podniesiony do poziomu 4,4 m, a więc wymaganego obecnymi
przepisami. Natomiast południowy tor wodny, otrzyma właściwe oznakowanie i system hydrograficzny wraz z monitoringiem, zapewniające należyte bezpieczeństwo żeglugi.
Remont falochronu to
inwestycja rzędu kilkudziesięciu milionów złotych. 75% środków pochodzić będzie z funduszy strukturalnych Sektorowego Programu Operacyjnego Transport, z projektu "Poprawa dostępu do portów morskich",
resztę wyłoży budżet państwa z rezerwy celowej. Dyrektor Stelmaszyk-Świerczyńska nie chce podawać dokładnej kwoty, ponieważ mogłoby to, jej zdaniem, wypaczyć przebieg publicznego przetargu, jaki zostanie
rozpisany na wykonawstwo robót (spodziewane są oferty dużych zagranicznych firm budowlanych).
Wiceszefowa gdyńskiego urzędu ma nadzieję, że z przetargu pozostanie trochę oszczędności (z funduszy
SPO) które mogłyby zostać przeznaczone na budowę Trasy Kwiatkowskiego czy wyposażenie Krajowego Centrum Bezpieczeństwa Morskiego. Przetarg zostanie ogłoszony, prawdopodobnie, w drugiej połowie br.,
ponieważ musi być poprzedzony podpisaniem umowy między Urzędem Morskim - jako inwestorem i Ministerstwem Gospodarki - jako instytucją zarządzającą funduszami. Prace remontowe zaczną się zapewne dopiero
wiosną 2006 r. - i w ciągu dwóch lat powinny być zakończone.
Nieco bardziej zaawansowany jest podobny projekt, dotyczący przebudowy zachodniego falochronu wejściowego do portu w Gdańsku.
Zostanie on przesunięty, by poszerzyć o 95 m samo wejście i tym samym zwiększyć bezpieczeństwo żeglugi jednostek wpływających do portu, a także do gdańskich stoczni. Inwestycja kosztować ma ok. 20 mln zł
- i również będzie sfinansowana ze środków unijnych.
Przetarg na wykonawstwo ma zostać ogłoszony jeszcze w tym półroczu, po podpisaniu umowy między urzędem a resortem gospodarki, który zarządza
środkami na tę inwestycję. Cały projekt przygotował Zarząd Morskiego Portu Gdańsk, ale wniosek o fundusze złożył do ministerstwa Urząd Morski, ponieważ w jego gestii leży dbałość o tę część portowej
infrastruktury. W obu przypadkach, Urząd Morski występować będzie w roli inwestora organizującego całość przygotowań i rozliczającego koszty budowy, a także nadzorującego przebieg inwestycji oraz
rozstrzygającego sporne kwestie i konieczne w projekcie zmiany. Natomiast nad samą realizacją inwestycji czuwać będzie inżynier kontraktu, czyli wyspecjalizowana firma, która zostanie wyłoniona w drodze
przetargu.
Do 1998 r., wszystkie te wymienione funkcje - łącznie z wydawaniem pozwoleń na budowę - sprawował Urząd Morski. Po wejściu w życie znowelizowanego prawa budowlanego, nastąpiło
rozproszenie funkcji, mające w intencji ustawodawcy zapobiec możliwościom korupcji: pozwolenie na budowę dla inwestycji na morzu i lądzie - także na nowy terminal kontenerowy DCT w Porcie Północnym -
wydaje wojewoda, ale ich realizację nadzoruje inny organ państwowy, podlegający wojewodzie - Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego. Jest on często nazywany budowlaną policją, a więc dba, by realizacja
nie odbiegała od projektu, sprawdza, czy jest dziennik budowy, czy przestrzegane są przepisy bhp itd.
Wszelkie decyzje wojewoda podejmuje jednak w uzgodnieniu z Urzędem Morskim jako organem
administracji morskiej, co wprawdzie wydłuża starania o pozwolenia i proces przygotowawczy, ale po przekształceniach portów w ostatnich latach i zmianie stosunków własnościowych terenów portowych, ma
zapewnić podjęcie właściwych decyzji.