Niektóre kraje europejskie popierają bez zastrzeżeń wprowadzenie dyrektywy portowej, która ma zliberalizować
dostęp do usług portowych. Inne wahają się lub są przeciwne. Dyskusja na forum europejskim, jak i w poszczególnych krajach rozpoczęła się na dobre.
Jak informowaliśmy, Komisja Europejska chce, aby
każdy podmiot miał równe prawa dostępu do nabrzeży w portach Wspólnoty. Zaproponowała więc wiele regulacji, które mają uczynić proces dopuszczania do usług przeładunkowych i portowych bardziej
przejrzystym. Ma to zwiększyć w portach obroty, bo dzięki konkurencji usługi staną się tańsze. Jednym z elementów pomysłu ma być tak zwana autoryzacja usług, czyli rodzaj przetargu.
Jednak zdaniem
eurodeputowanego Bogusława Liberadzkiego, wprowadzenie pakietu portowego w proponowanym kształcie byłoby niekorzystne dla wszystkich europejskich portów, w tym dla Trójmiasta oraz Szczecina i Świnoujścia.
Groziłoby to m.in. zwolnieniami wśród pracowników przeładunkowych. Opinię przedstawił podczas dyskusji w Parlamencie Europejskim, która odbyła się na początku marca. Uczestniczyli w niej przedstawiciele
tzw. grup interesu, a więc europejskich federacji lub stowarzyszeń: transportowców, portów, prywatnych operatorów portowych, armatorów, pilotów morskich. Byli także posłowie do PE oraz eurosocjaliści. Na
ogół przeważały głosy krytyczne wobec proponowanego pakietu przepisów, włącznie z postulatami jego odrzucenia. Niektórzy mówcy twierdzili nawet, że jest on niekorzystny, bo nie gwarantuje dostępu do
nabrzeży, a także może odciągać inwestorów od portów.
Wcześniej taka debata odbyła się w szczecińskim porcie. Cezary Krzepina z Instytutu Partnerstwa Publiczno-Prawnego uznał, że dyrektywa usiłuje
uregulować sprawy, które dawno zostały opisane w różnego rodzaju przepisach. Tworzenie więc kolejnego dokumentu nie jest, jego zdaniem, dobrym rozwiązaniem.
Anglicy, których rząd popiera dyrektywę,
mają ostatnio mocnego krytyka w postaci londyńskiej firmy prawniczej Lawrence Graham. Jak poinformował Urząd Morski w Szczecinie, kancelaria ta wezwała przedstawicieli przemysłu morskiego do wyrażenia w
Brukseli opinii na temat unijnej propozycji.
Christopher Tite, jeden z prawników kancelarii Lawrence Graham, stwierdził: - Stare przysłowie "W czasie burzy każdy port jest dobry" zaczyna wyglądać
na puste powiedzenie. W ciągu najbliższego roku albo dwóch może okazać się, że porty europejskie będą najgorszym miejscem niezależnie od pogody. Proponowana dyrektywa o dostępie do usług portowych
rozpętała burzę, która jest w stanie dokonać spustoszenia w przemyśle morskim.
Anglik uważa, że jeśli dyrektywa zostanie wprowadzona w proponowanym kształcie, to porty europejskie "otrzymają ciężki
cios".
Tite przypomina też, że Unię czeka prezydencja rządu brytyjskiego, który może próbować przeprowadzić pakiet portowy. Prawnik obawia się, że firmy, które zainwestowały w nabrzeża będą musiały
konkurować o prawo do korzystania z nich w przyszłości.
- Nawet jeśli taki podmiot otrzyma prawo do jej użytkowania, może się zdarzyć, że będzie musiał współużytkować tę infrastrukturę z innymi. W
każdym przypadku, prawo do użytkowania będzie ograniczone limitem czasowym określonym zgodnie z rodzajem inwestycji, jaką dany przedsiębiorca prowadzi - dodaje Tite.