ZACHODNIOPOMORSCY rybacy są mocno zdesperowani. Podczas wczorajszego nadzwyczajnego walnego zebrania Stowarzyszenia
Armatorów Rybackich w Kołobrzegu mówiono o głuchych na argumenty ministerialnych urzędnikach oraz inspektorach rybackich. Pierwsi za nic mają argumenty armatorów, a drudzy starają się być bardziej
"unijni" w rygorystycznym traktowaniu przepisów niż sama Unia Europejska.
- Ministerstwo nas lekceważy, a my jeździmy do nich, wydając własne pieniądze i wracając z niczym - podniesionym głosem
mówił jeden z rybaków. - To po co my jesteśmy? Może powinniśmy rozwiązać stowarzyszenie i siedzieć cicho. Efekt i tak będzie ten sam.
Powodem do niezadowolenia jest grudniowa decyzja unijnych ministrów
rolnictwa w sprawie podziału limitów połowowych. Rybacy mogą w tym roku odłowić mniej dorszy i śledzi. Armatorzy o działanie na szkodę sektora oskarżają urzędników. Boją się, że niekorzystne dla nich
rozwiązania zostaną przedłużone na 2006 rok.
- Chcemy, żeby do końca czerwca poinformowano rybaków o zasadach prowadzenia rybołówstwa na Bałtyku w następnym roku - powiedział Marek Gzel, sekretarz
SAR.
- A do końca grudnia musimy wiedzieć, jakie sposoby rybołówstwa będą preferowane przez Unię.
Oprócz tego dyskutowano także o zachowaniu funkcjonariuszy Inspekcji Rybackiej w kołobrzeskim
porcie. Według rybaków, inspektorzy zbyt literalnie przestrzegają ostatnich unijnych przepisów dotyczących kontroli połowów dorszy. A wiadomo, że rozporządzenia te nie są ostateczne.
- Każą nam dwie
godziny wcześnie informować o ilości złowionych w tzw. przyłowie dorszy, a z wyładunkiem mamy czekać na inspektora - podawali przykłady rybacy. - Wchodzą na kuter i zaglądając wszędzie, stwarzają sobie i
załodze niebezpieczne sytuacje. Raz na jednego spadła skrzynka, ale ze spuchniętą ręką zapewniał, że nic się nie stało. Znacznie liberalniej zachowują się inspektorzy w portach na wschód od Kołobrzegu.
- Takie zachowanie to łamanie zasady swobody prowadzenia działalności gospodarczej - uważa Bogdan Waniewski, prezes SAR. - Proponuję wymuszać na inspektorach wpisywanie każdej inspekcji do książki
kontroli, a od ich uwag odwoływać się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.